Kolejna kobieta oskarża Romana Polańskiego o molestowanie seksualne. Artystka Marianne Barnard ujawniła tę sprawę po latach milczenia. Domaga się teraz m.in. wyrzucenia polskiego reżysera z grona członków przyznającej Oscary Amerykańskiej Akademii Filmowej.

Jak pisze "The Sun", Polański miał molestować Barnard w 1975 roku, gdy miała ona 10 lat. Reżyser spotkał się z nią i jej matką na plaży w okolicy amerykańskiego Malibu. 

Najpierw fotografował mnie w bikini, a potem jeszcze w płaszczu - relacjonuje kobieta. Jak dodaje, była przekonana, że zdjęcia trafią do jakiegoś pisma. Później reżyser poprosił ją o zdjęcie górnej części kostiumu, a następnie całkowite rozebranie się. 

Wtedy zorientowałam się, że mojej mamy nie ma już na miejscu. Nie wiedziałam, dokąd odeszła i nawet się nie zorientowałam, w którym momencie zniknęła. Później Polański mnie molestował - opowiada artystka. Jak przyznaje, na przerwanie milczenia zdecydowała się po wybuchu afery wokół hollywoodzkiego producenta Harveya Weinsteina. Zainspirowały ją świadectwa innych molestowanych kobiet. 

Barnard poinformowała o sprawie policję. Domaga się także reakcji Amerykańskiej Akademii Filmowej, która ostatnio usunęła Harveya Weinsteina. Kobieta chce, by taki sam los spotkał Romana Polańskiego. Zbiera podpisy pod internetową petycją w tej sprawie. 

Kilkanaście dni temu 61-letnia Niemka Renate Langer, była modelka i aktorka, oskarżyła Romana Polańskiego o napaść seksualną, której miał dokonać 45 lat temu w swoim domu w Gstaad.

Polański jest też oskarżony o to, że w 1977 r. podał środki usypiające i alkohol 13-letniej wówczas Samancie Gailey (obecnie Geimer) i doprowadził ją do poddania się aktowi seksualnemu w domu aktora Jacka Nicholsona. Zgodnie z ustawodawstwem stanu Kalifornia każdy kontakt seksualny z nieletnią traktowany jest jako gwałt.

Podczas procesu reżyser przyznał się do seksu z nieletnią, gdy w ramach nieformalnej ugody prokuratura obiecała mu rezygnację z innych zarzutów. Spędził 42 dni w więzieniu, skąd został warunkowo zwolniony. Nie czekając jednak na wyrok, opuścił w 1978 r. Stany Zjednoczone. Jak twierdził, obawiał się, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.

Polański próbował doprowadzić do zakończenia procesu bez konieczności osobistego stawiennictwa w sądzie, ale jego wysiłki nie przyniosły żadnego rezultatu. Geimer kilkakrotnie oświadczała, że przebaczyła Polańskiemu a w 2008 r. wystąpiła do sądu o umorzenie sprawy aby "zaoszczędzić dalszych cierpień jej i rodzinie".


(mn)