Roman Kuźniar i Jacek Krantz mają lekkie odmrożenia - dowiedział się korespondent RMF FM Przemysław Marzec. Doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa i towarzysz jego kaukaskiej wyprawy, którzy zaginęli wczoraj podczas wycieczki na górę Elbrus, trafili już do szpitala. Kancelaria Prezydenta, zapewnia, że prof. Roman Kuźniar czuje się dobrze.

Obaj mają lekkie odmrożenia. Mamy informację , że przewożą ich śmigłowcem do Piatigorska - powiedział naszemu dziennikarzowi dyżurny Stacji Ratownictwa Górskiego na kaukaskiej górze Elbrus.

Roman Kuźniar i Jacek Krantz zaginęli wczoraj na północnej ścianie kaukaskiego Elbrusa. Nad ranem odnaleźli ich ratownicy. Mężczyźni spędzili całą noc na zboczu najwyższej góry Kaukazu liczącej ponad 5600 metrów.

Agancja RIA Nowosti napisała, że obaj wyruszyli w góry mimo informacji o pogarszającej się pogodzie. Służby ratunkowe twierdzą, że zaginieni nie mieli ze sobą ani żywności, ani ciepłej odzieży.

Te doniesienia dementuje szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek. Jak twierdzi, alpiniści byli przygotowani do wspinaczki. Mieli odpowiednią odzież i jedzenie. W momencie gwałtownego załamania pogody nie ryzykowali, tylko postanowili to przeczekać - podkreśliła.

Zaprzeczyła także informacji, jakoby Marek Głogoczowski - który wraz z Kuźniarem i Krantzem miał wyruszyć w góry - w pewnej chwili odmówił podejścia na Elbrus i wrócił do obozowiska. Głogoczowski nawet nie wyszedł z prof. Kuźniarem oraz Krantzem. Na ostatni etap wspinaczki wyruszyli sami - podkreśliła.

Prezydent polecił urzędnikom swojej kancelarii pilny kontakt sprawie wyprawy profesora Kuźniara z polskimi placówkami dyplomatycznymi w Rosji.