​Krewni osób, które według mediów zostały rozstrzelane w Czeczenii w styczniu, zostali zmuszeni do podpisania oświadczenia, że ich bliscy wyjechali do Syrii - informuje rosyjska sekcja BBC, powołując się na zeznania kilku krewnych.

​Krewni osób, które według mediów zostały rozstrzelane w Czeczenii w styczniu, zostali zmuszeni do podpisania oświadczenia, że ich bliscy wyjechali do Syrii - informuje rosyjska sekcja BBC, powołując się na zeznania kilku krewnych.
Zdj. ilustracyjne /Senior Airman Tyler Woodward /PAP/EPA

O egzekucjach w Czeczenii informowała "Nowaja Gazieta". Według dziennikarzy w styczniu w bazie policyjnego pułku imienia Achmata Kadyrow zabito 27 osób. Świadkami egzekucji mieli być ważni czeczeńscy urzędnicy.

Władze republiki zdementowały te doniesienia. Minister odpowiedzialny za prasę Dżambulat Umarow nazwał artykuł "dezinformacją skierowaną przeciwko Republice Czeczeńskiej".  

Rosyjska sekcja BBC dotarła do krewnych osób, które według "Nowaja Gazieta" zostały zabite w styczniu. Wszyscy twierdzą, że nie mają pojęcia, co się dzieje z ich bliskimi, a niektórzy byli szykanowani. Wielu zostało zatrzymanych przez służby. Wypuszczano ich dopiero, kiedy podpisali oświadczenie, że ich krewni zostali porwani i nie wiedzą, kto ich zabrał. Ktoś inny musiał podpisać się pod tekstem, że "jego zaginiony krewny wyszedł z domu i nie wrócił" - mówi źródło BBC. Niektórzy musieli napisać, że zaginieni wyjechali do Syrii, a inni po prostu składali podpisy na czystych kartkach.

W niektórych przypadkach zabierano także paszporty zaginionych osób. Myślę, że chcieli w ten sposób pozbyć się wszystkich dowodów na to, że jednak do tej Syrii nie pojechali - twierdzi rodzina jednej z zaginionych osób.

Same rodziny boją się naciskać na śledczych, gdyż potem dostają pogróżki. Rosyjski komitet śledczy ponoć nie udziela żadnych konkretnych informacji, a najczęściej prosi, by "przyjść później". Krewni wskazują także, że nie zostali przez służby przesłuchani w sprawie zaginięcia swoich bliskich.

(az)