Rodzinie "chłopca z balonu" postawione zostaną zarzuty kryminalne - zapowiedział szeryf z Fort Collins. Historia sześciolatka z amerykańskiego stanu Kolorado zelektryzowała Amerykanów w czwartek. Jego rodzice podnieśli alarm, że chłopiec odleciał balonem w kształcie latającego talerza, zacumowanym przed domem.

W pięć godzin po rozpoczęciu gorączkowych poszukiwań balonu, który przeleciał 80 kilometrów nad północną częścią stanu Kolorado, zanim wylądował, chłopiec odnalazł się w garażu swego domu. Przebywał tam przez cały czas, o czym rodzina podobno nie wiedziała.

Wątpliwości, jak było naprawdę, pojawiły się podczas wywiadu, który ekipa telewizyjna przeprowadzała z Richardem i Mayumi Heeney oraz trójką ich dzieci. Gdy dziennikarz zapytał Falcona, dlaczego, siedząc w garażu, nie odpowiadał na wołania rodziców i swych dwóch braci, chłopiec miał odpowiedzieć zdziwiony, kierując się w stronę rodziców: Przecież powiedzieliście, że to wszystko robimy dla show.

Stanowy kanał telewizyjny TLC ujawnił natomiast, że ojciec chłopca kilkakrotnie zabiegał o zrealizowanie przez tę stację programu telewizyjnego z wykorzystaniem zbudowanego przez siebie amatorskiego balonu w kształcie UFO. Za każdym razem mu jednak odmawiano.

Policja przesłuchuje obecnie rodziców Falcona.