Kilkudziesięciu zdesperowanych robotników zabarykadowało się w bankrutującej fabryce wykładzin samochodowych Sodimatex w Crepy-en-Valois we Francji. Grożą, że jeżeli nie dostaną dodatkowych odpraw w wysokości 20 tysięcy euro, podpalą znajdującą się tam cysternę ze skroplonym propanem butanem. Twierdzą, że nie mają nic do stracenia.

"Robotnicy - terroryści" - jak nazywają ich nadsekwańskie media - obłożyli już cysternę ze skroplonym gazem deskami, plastikowymi meblami biurowymi i zwojami wykładziny. Żeby udowodnić, że nie żartują, rozpalili ogniska w odległości kilkudziesięciu metrów. Zakłady, w których się zabarykadowali, otoczyła policja i żandarmeria. W stan nadzwyczajnej gotowości postawiona została miejscowa straż pożarna.

Żeby próbować uspokoić protestujących, mer Crepy-en-Valois w Pikardii dostarczył im żywność. Wkrótce mają się rozpocząć - jak określają to związkowcy - negocjacje "ostatniej szansy" z dyrekcją bankrutującego przedsiębiorstwa.