"Przez cały trekking pogoda była idealna, nagle nastąpiło załamanie. Spadł olbrzymi śnieg. Zaczął wiać ostry wiatr i stała się tragedia" - mówi dla RMF FM Kuba Bociąga, który przeszedł trasę trekkingową pod Annapurną tuż przed załamaniem pogody. Październik jest najpopularniejszym miesiącem trekkingowym dla tysięcy zagranicznych wspinaczy w Nepalu.

Powiem szczerze, że gdy zeszliśmy ze szlaku to była taka sielanka. Wszystko wyglądało cudownie, świeciło słońce, mieliśmy nawet poparzone twarze. Na drugi dzień obudziły nas olbrzymie opady śniegu - mówił Bociąga.

Martwiliśmy się, co tam może być na górze, ale nikt z nas nie przypuszczał, że będzie aż tak źle - dodał.

Wciąż nie ma kontaktu z kilkudziesięcioma zagranicznymi turystami, którzy byli w rejonie Annapurny, gdy zeszła lawina. Media donoszą, że są już 32 ofiary żywiołu. Wśród nich jest trójka Polaków.

Akcja w Himalajach nadal trwa. Do szpitala trafiło już pięciu naszych rodaków, którzy zostali ranni. Są bardzo zmęczeni i mają za sobą dwie doby spędzone w arcytrudnych warunkach.

Przypomnijmy, że bardzo silne opady śniegu, spowodowane przez cyklon Hudhud, który w miniony weekend uderzył we wschodnią część Indii, we wtorek przeszły nad Himalajami w samym szczycie nepalskiego sezonu turystycznego. Jak podaje AFP, 168 zagranicznych turystów zgłosiło swą wspinaczkę na trasie, gdzie obecnie prowadzone są poszukiwania. 

(abs)