W Antwerpii w Belgii rozpoczął się największy do tej pory proces grupy zajmującej się rekrutowaniem młodych diżhadystów i wysyłaniem ich na wojnę w Syrii. Spośród 46 podejrzanych przed sądem stanęło ośmiu, których zdołano ująć.

Oskarżeni należą do grupy Sharia4Belgium, rekrutującej młodych ludzi oraz, jak twierdzi prokurator, prowadzącą kampanię "prania mózgów" i "indoktrynacji" potencjalnych zwolenników radykalnego islamu, również za pośrednictwem mediów społecznościach. Organizacja powstała w roku 2010, a dwa lata później została rozwiązana, jednak według oskarżenia zdążyła namówić na udział w syryjskiej wojnie kilkadziesiąt osób.

"To największy proces dotyczący terroryzmu, jaki kiedykolwiek odbył się w Antwerpii", stąd szczególne środki ostrożności - wyjaśniła rzeczniczka policji Veerle De Vries. Domniemany lider grupy Sahria4Belgium Fouad Belkacem został doprowadzony do sądu pod zbrojną eskortą.

Początek procesu zbiega się w czasie z podjęciem decyzji przez rząd w Brukseli o włączeniu się w koalicję antyterrorystyczną pod egidą USA, której zadaniem jest walka z organizacją Państwo Islamskie w Iraku i Syrii, rosną więc obawy, że jeszcze więcej obywateli Belgii może chcieć dołączyć do islamskich ekstremistów.

Obrona przedstawi swe argumenty we wtorek. Wśród osób, które mają stanąć przed sądem, jest 19-letni Jejoen Bontinck, który - jak podaje agencja prasowa EFE - uważa się za ofiarę Sharia4Belgium. Wyjechał on na wojnę do Syrii w 2013 roku, a następnie uciekł do Turcji, skąd do Belgii przywiózł go ojciec.

Młody człowiek wychował się w rodzinie katolickiej i przeszedł na islam. Bontinck będzie zapewne jednym z najważniejszych świadków oskarżenia.

Władze Belgii obawiają się, że rekrutowani przez radykalne ugrupowania ludzie przejdą w Syrii szkolenia bojowe i wrócą do kraju, by organizować ataki terrorystyczne.

Służby specjalne krajów europejskich oceniają, że na wojnę w Syrii wyjechało z Europy Zachodniej co najmniej 2 tys. osób, zastrzegając, że dane te są zapewne zaniżone.

(acz)