Brytyjczycy trzęsą się z zimna. Ubiegłej nocy w hrabstwie Shropshire w środkowej Anglii zanotowano rekordowo niską w tym roku temperaturę: -13 stopni Celsjusza.

Wprawdzie na Wyspach ustały opady śniegu, ale mróz i deszcz powodują na drogach gołoledź. Brytyjscy kierowcy nie są do takich warunków przyzwyczajeni. Tylko nieliczni używają zimowych opon, a ich umiejętności jazdy po śliskiej nawierzchni pozostawiają wiele do życzenia. 

Nadal setki szkół w Anglii i Wali pozostaje zamkniętych. Poprawiła się natomiast sytuacja na lotniskach. Brytyjskie media, komentując wczorajszy chaos, przytaczają przykład samolotu lecącego z Berlina do Londynu. Rejs trwał 7 godzin, i zakończył się nieoczekiwanie w stolicy Niemiec, skąd samolot wyleciał z 5-godzinnym opóźnieniem. Pilot - będąc nad Morzem Północnym - podjął decyzję o powrocie, ponieważ z uwagi na złe warunki atmosferyczne, port lotniczy na Heathrow nie był w stanie przyjąć wszystkich rejsowych samolotów. 

Nawet najmniejsze opady śniegu na Wyspach doprowadzają do paraliżu komunikacyjnego. Są natomiast powodem wielkiej radości dla dzieci. Tylko niektóre posiadają w domu sanki. Szczególnie w Londynie podziwiać można niezwykłą inwencję Brytyjczyków, którzy zjeżdżają z parkowych górek na plastikowych workach czy nawet pokrywach z koszy na śmieci. Po wczorajszym śniegu nie zostało jednak już dziś w Londynie ani śladu.

(m)