Grupa ponad 3 tys. demonstrantów usiłowała dostać się na tory w lesie niedaleko miejscowości Hitzacker nad Łabą na trasie przejazdu pociągu ze 120 tonami odpadów radioaktywnych. Przeciwnicy energii atomowej zaatakowali policjantów, podpalili także samochód policyjny. W odpowiedzi funkcjonariusze użyli gazu pieprzowego i pałek. Według protestujących kilkadziesiąt osób zostało rannych.

Ekolodzy zaczęli rozbierać podkłady pod torami w lesie niedaleko miasta Dannenberg. To tam nastąpi przeładunek odpadów z pociągu na ciężarówki. W lesie szybko pojawiła się jednak policja, która między innymi użyła gazu i odciągnęła protestujących od torów. Miejscami wywiązała się bitwa. Manifestanci podpalili opancerzony pojazd policji. Według samych protestujących kilkudziesięciu z nich zostało rannych.

W Dannenberg czeka około pięćdziesięciu tysięcy ludzi, którzy będą z kolei utrudniać wjazd na stację przeładunkową a potem chcą zablokować samochody, które maja zawieźć ponad sto ton odpadów do składowiska w Gorleben. Inne mniejsze grupy uaktywniają się na trasie przejazdu. Trzech aktywistów przykuło się łańcuchami do torów w pobliżu Celle, gdzie znów, już piąty raz, musiał zatrzymać się pociąg.

W Niemczech od piątku trwają protesty przeciwników energii atomowej. Właśnie wtedy z Francji wyruszył transport odpadów radioaktywnych. Pociąg zmierza do Gorleben w Dolnej Saksonii. Transport zabezpiecza ponad 16 tysięcy policjantów.

W nocy protestujący usiłowali zatrzymać pociąg z odpadami. Niedaleko miasta Kassel w Hesji dwóch aktywistów organizacji Greenpeace opuściło się na linach z 75-metrowego wiaduktu nad trasą transportu. Kilkadziesiąt osób zablokowało tory, zmuszając pociąg do dwugodzinnego postoju. Po usunięciu blokady przez policję pociąg pojechał dalej - pod zwisającymi z mostu demonstrantami.