Włoski publicysta katolicki Vittorio Messori sceptycznie ocenił decyzję Benedykta XVI, by mieszkać na stałe po abdykacji w Watykanie. "To nie jest najlepsze miejsce, by ukryć się przed światem" - uważa literacki współpracownik Jana Pawła II i Josepha Ratzingera.

W wywiadzie dla portalu Vatican Insider, udzielonego tuż po powrocie emerytowanego papieża do Watykanu po dwóch miesiącach pobytu w Castel Gandolfo, Messori przyznał, że z zaskoczeniem przyjął to, iż Benedykt XVI postanowił pozostać za Spiżową Bramą.

Jak zauważył Messori, nie chodzi o wspólne mieszkanie papieża Franciszka i jego poprzednika w Watykanie, bo - jak podkreślił - obaj są ludźmi pełnymi pokory.

Jeśli emerytowany papież chce pozostać ukryty dla świata , to może nie powinien mieszkać w najbardziej widocznym miejscu na świecie, czyli w Watykanie - stwierdził Vittorio Messori.

Na uwagę, że przemawiały za tym także względy bezpieczeństwa i potrzeba zagwarantowania prywatności, katolicki pisarz podkreślił - Być może można było zapewnić taką samą prywatność w jakimś klasztorze daleko od Rzymu, dzięki normalnej ochronie.

Teraz, biorąc pod uwagę to, że Franciszek ma zwyczaj poruszać się na piechotę, może się zdarzyć, że papież i jego poprzednik spotkają się na przykład w Ogrodach Watykańskich
- powiedział.

Może powstać wrażenie, że emerytowany papież w jakiś sposób wpływa, wbrew swej woli, na swego następcę - ocenił Messori, który przeprowadził wywiad-rzekę z Janem Pawłem II zatytułowany "Przekroczyć próg nadziei." Podobną rozmowę odbył także z kardynałem Josephem Ratzingerem - "Raport o stanie wiary".