Przywódca opozycyjnej prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (FPOe) Heinz Christian Strache opowiedział się za wejściem Austrii do Grupy Wyszehradzkiej. Jak podała agencja APA, miałoby to jego zdaniem sprzyjać zreformowaniu wspólnoty.

Przywódca opozycyjnej prawicowo-populistycznej Austriackiej Partii Wolności (FPOe) Heinz Christian Strache opowiedział się za wejściem Austrii do Grupy Wyszehradzkiej. Jak podała agencja APA, miałoby to jego zdaniem sprzyjać zreformowaniu wspólnoty.
Heinz Christian Strache /Horst Galuschka/dpa /PAP/EPA

Widzę we wzmocnionej Grupie Wyszehradzkiej szansę na reformę UE - powiedział Heinz Christian Strache w wywiadzie dla sobotniego wydania dziennika "Tiroler Tageszeitung". Dodał, że jest za złożeniem przez Austrię "wniosku o przyjęcie" do V4.

Strache nawiązał w ten sposób do słów czeskiego prezydenta Milosza Zemana, który wcześniej we wrześniu na przyjęciu w ambasadzie Słowacji w Pradze powiedział, że państwa Grupy Wyszehradzkiej mają wspólne interesy na przykład w kwestii kryzysu migracyjnego, a "sądząc po niektórych wypowiedziach austriackiego ministra spraw zagranicznych" Sebastiana Kurza, także Austria mogłaby być ich pożądanym sojusznikiem.

W ubiegły poniedziałek na zaproszenie Zemana przybył do Pragi kandydat FPOe w zbliżającej się powtórnej drugiej turze wyborów prezydenckich w Austrii Norbert Hofer. Rozmawialiśmy o tym, czy byłoby możliwe zapewnienie w przyszłości Europie Środkowej silniejszego głosu w ramach Unii Europejskiej - powiedział dziennikarzom po spotkaniu z czeskim prezydentem zaznaczając, że "chcemy wytworzyć unię w unii, chętnie współpracowalibyśmy". Występując na tej samej konferencji prasowej rzecznik Zemana Jirzi Ovczaczek dodał, że "Norbert Hofer przedstawił swój projekt "unii w unii", który z grubsza koresponduje z wyobrażeniem rozszerzonej Grupy Wyszehradzkiej".

Strache powiedział "Tiroler Tageszeitung", że Grupa Wyszehradzka tworzy "przeciwbiegun wobec (niemieckiej kanclerz) Angeli Merkel". Według niego "do tej pory w UE między Niemcami i Francją podejmowano różne ustalenia, które potem wszyscy inni musieli przełykać".