Magnat filmowy Harvey Weinstein jest winny wymuszenia aktu seksualnego w 2003 roku i gwałtu, do którego doszło w 2013 roku - zdecydowali członkowie ławy przysięgłych. Obrady ławy trwały pięć dni.

Wymiar kary zostanie ogłoszony 11 marca. Hollywoodzkiemu producentowi grozi do 25 lat więzienia.

Zgodnie z decyzją sędziego hollywoodzki producent Harvey Weinstein tuż po odczytaniu wyroku został zakuty w kajdanki i trafił do więzienia.

Sędzia oświadczył, że wystąpi o umieszczenie Weinsteina w szpitalu więziennym w związku z tym, że - jak twierdzili prawnicy producenta - po nieudanej operacji kręgosłupa potrzebuje on pomocy medycznej.

Ława przysięgłych uniewinniła Harveya Weinsteina od najpoważniejszych zarzutów: dwóch przypadków drapieżnej napaści seksualnej. Groziłoby mu za to dożywocie.

Weinstein został uznany za winnego gwałtu w 2013 roku na wówczas początkującej aktorce Jessice Mann. Przysięgli uznali go także za winnego wymuszenia w 2006 roku aktu seksualnego na asystentce Mimi Haleyi w jego apartamencie.

Prawnicy Weinsteina zapowiedzieli, że będą się odwoływać od wyroku. Dodali, że producent jest "zawiedziony" wyrokiem, ale "silny psychicznie". Harvey jest silny. Jest niewiarygodnie silny. Przyjął to jak mężczyzna - powiedziała adwokatka Donna Rotunno.

Grupa oskarżycielek Weinsteina Silence Breakers napisała w oświadczeniu, że wyrok jest rozczarowujący, bo "nie daje prawdziwej, pełnej sprawiedliwości, na którą zasługuje tak wiele kobiet". Dodała jednak, że od teraz Weinstein będzie znana jako osoba skazana za przestępstwa seksualne. Stwierdziła też, że proces "uwidocznił trudności, jakie napotykają kobiety, które chcą powiedzieć prawdę o wpływowych napastnikach".

Weinstein ma jeszcze stanąć przed sądem w Los Angeles. Jest tam oskarżony o zgwałcenie jednej kobiety i napaść seksualną na drugą w ciągu dwóch następujących po sobie nocy w 2013 roku.

67-letni Weinstein utrzymywał, że nigdy nie uprawiał z nikim seksu bez zgody.