​Przyrodni brat lidera Korea Północnej Kim Dzong Una został zamordowany na lotnisku w Malezji - informuje południowokoreańska agencja Yonhap. Kim Dzon Nam miał zostać ukłuty "zatrutą igłą".

Według lokalnych mediów Kim Dzong Nam zmarł na lotnisku w Kuala Lumpur. 

Według chcącego zachować anonimowość przedstawiciela malezyjskich władz Kim Dzong Nam został zaatakowany sprayem w strefie wolnocłowej lotniska i poprosił obsługę o pomoc. Zabrano go do kliniki na lotnisku, ale jego stan się nie poprawił, więc postanowiono przewieźć go do szpitala. Zmarł w karetce pogotowia.

Przedstawiciel malezyjskiej policji Abdul Aziz Ali powiedział, że mężczyzna czekał na lot do Makau.

Wcześniej agencja Yonhap informowała, że Koreańczyk miał zostać zaatakowany "zatrutymi igłami" przez dwie kobiety. Spekuluje się, że to najprawdopodobniej były agentki północnokoreańskiego wywiadu.

Malezyjska policja w rozmowie z agencją Reutera potwierdziła śmierć mężczyzny z Korei Północnej. Miał umrzeć w drodze z lotniska do szpitala. Funkcjonariusze nie podają jednak jego tożsamości.

Kim Dzong Nam to najstarszy syn Kim Dzong Ila, dawnego przywódcy Korei Północnej. Przez wielu był uważany za jego prawowitego dziedzica "Umiłowanego Przywódcy". Został jednak zatrzymany podczas próby wkroczenia do Japonii z podrobionym paszportem i szybko stracił poparcie oficjeli.

Najstarszy syn Kim Dzong Ila ukrywał się przed północnokoreańskimi służbami od kilku lat. W 2011 roku w Makau przeprowadzono nieudany zamach na jego życie. Od 2013 roku miał przebywać w Malezji.  

(az)