To będzie operacja długa i inna niż dotychczasowe - ujawnia amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld, odnosząc się do szykowanej przez USA akcji antyterrorystycznej. Przygotowania do niej nabierają tempa - dziś ze swoich baz wyruszyły wojska lądowe, wczoraj w rejon Zatoki Perskiej wysłano siły powietrzne.

Wszystko wskazuje na to, że celem akcji będzie Afganistan, gdzie ukrywa się Osama bin Laden, podejrzewany przez USA o zorganizowanie zamachów terrorystycznych. Dzisiejsza konferencja prasowa była dość osobliwa. Nie można oprzeć się wrażeniu, że sekretarz obrony prowadził z dziennikarzami pewnego rodzaju grę, nie odpowiadając w zasadzie na większość pytań, a raczej kwestionując informacje, które w ostatnich dniach z Pentagonu wychodziły na światło dzienne. Rumsfeld podkreślił nawet, by nie ufać tym, którzy mówią o jakichś szczegółach, ponieważ ci którzy wiedzą i są profesjonalistami nie mówią. Sekretarz obrony bardzo dobitnie podkreślił, że akcja, w którą Stany Zjednoczone się angażują, nie ma precedensu w historii. Ani II Wojna Światowa, ani Korea, Wietnam, wojna w Zatoce Perskiej i Kosowo - wszystko co do tej pory rozumieliśmy pod słowem wojna nie przystaje do tego, co teraz będzie. Jego zdaniem Amerykanom potrzeba cierpliwości i zrozumienia tego o co chodzi: "To nie jest sprawa do szybkiego rozwiązania, do załatwienia w miesiąc, rok albo pięć lat. To coś co musimy podjąć, by móc żyć w świecie, gdzie są potężne środki rażenia i ludzie gotowi ich użyć. Możemy to zrobić jako kraj". Rumsfeld podkreślił, że Ameryka potrzebuje pomocy innych krajów. Odmówił jednak jakichkolwiek informacji kto taką pomoc już zadeklarował. Jak ta nowa wojna ma wyglądać według amerykanów posłuchaj w relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF Grzegorza Jasińskiego:

foto RMF

22:30