Francuska policja przeszukała paryską siedzibę rządzącej centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego, partii prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego - poinformował sekretarz generalny ugrupowania Xavier Bertrand. Rewizję przeprowadzono w ramach śledztwa w tzw. aferze Bettencourt.
Według radia France Info, policjanci z wydziału finansowego wkroczyli do siedziby partii niedaleko Pola Elizejskiego w środę. Xavier Bertrand określił ją jako rewizję. Inny lider tej partii Eric Cesari zaznaczył jednak, że policjanci uprzedzili działaczy o swoim przybyciu. Według Cesariego, śledczy przetrząsnęli wszystkie archiwa partii, ale nic nie zarekwirowali.
Jak twierdzi France Info, policja szukała dokumentów związanych z zarzutami wobec ministra pracy i byłego skarbnika partii Erica Woertha. Tygodnik "Paris-Match" podaje zaś na swojej stronie internetowej, że funkcjonariusze przejrzeli m.in. "konta" kampanii prezydenckiej z 2007 roku ówczesnego kandydata UMP Nicolasa Sarkozy'ego.
Już od połowy czerwca nazwisko ministra Woertha nie schodzi z pierwszych stron francuskich gazet w związku z jego rolą w głośnym skandalu polityczno-finansowym, tzw. aferze Bettencourt. Szef resortu pracy jest ostatnio w coraz większych opałach z powodu wciąż mnożących się zarzutów medialnych.
Z formalnego punktu widzenia minister odpowiada jedynie jako świadek w sprawie podejrzeń wobec 87-letniej dziedziczki koncernu L'Oreal Liliane Bettencourt o oszustwa podatkowe i pranie pieniędzy na tajnych kontach za granicą. Odrzuca też stanowczo wszystkie stawiane mu przez prasę zarzuty o korupcyjne powiązania z najbogatszą Francuzką i konflikt interesów.
Dziennikarze podejrzewają Woertha o oto, że chronił on Bettencourt przed kontrolami skarbowymi oraz że brał udział, jako ówczesny skarbnik partii, w nielegalnym finansowaniu kampanii prezydenckiej Sarkozy'ego.
Obecnego szefa resortu pracy podejrzewa się w tej sprawie także o konflikt interesów, gdyż jego żona Florence Woerth doradzała miliarderce w czasie, gdy on był ministrem ds. budżetu (od roku 2007 do marca br.).
