W centrum Moskwy doszło do zatrzymań zwolenników Aleksieja Nawalnego, którzy przyszli w okolice Placu Maneżowego, by zademonstrować poparcie dla tego opozycjonisty. Rosjanin został skazany na pięć lat wiezienia.

Sympatyzująca z opozycją stacja telewizyjna Dożd pokazała oddziały policji niedopuszczające ludzi do Placu i jego okolic. Według tego źródła wiele osób zatrzymano.

Miejscowi dziennikarze, na których powołuje się AFP, utrzymują, że Plac Maneżowy zamknięto tłumacząc to koniecznością przeprowadzenia robót, i że odcięto też dostęp na Plac Czerwony i do pobliskiego Parku Aleksandrowskiego.

W centrum Moskwy zgromadziło się kilka tysięcy ludzi. Niektórzy skandowali: "Wolność". Były napisy, głoszące, że proces i wyrok dla Nawalnego i Piotra Oficerowa (druga osoba skazana razem z opozycjonistą) to hańba Rosji.

Udział w manifestacji, na którą demonstranci nie mają zezwolenia, zapowiedzieli liczni przedstawiciele opozycji, w tym lider partii Jabłoko Siergiej Mitrochin, a także pisarz Borys Akunin.

Ok. 2 tys. osób zebrało się także w centrum Petersburga. Wznoszono okrzyki: "Putin złodziej" i "Wolność". Niektórzy mieli portrety Nawalnego i plakietki z napisem: "Proces przeciwko Nawalnemu to proces przeciwko mnie". Jestem tu po to, aby zaprotestować przeciwko despotyzmowi w naszym kraju - powiedział AFP 25-letni student Anton Kryłow.

Nie będziemy przemawiać, chcemy tylko pokazać, że jest nas dużo i nie zgadzamy się z wyrokiem dla Nawalnego - powiedział jeden z organizatorów akcji w Petersburgu.

Rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny, kandydujący w wyborach mera Moskwy, został skazany na pięć lat kolonii karnej za spowodowanie strat w kontrolowanej przez państwo spółce. Domniemany wspólnik Nawalnego, Piotr Oficerow, został skazany na cztery lata więzienia. Żaden z nich nie przyznał się do winy.

37-letni Nawalny to adwokat walczący z korupcją, znany bloger i jeden z przywódców protestów z 2011 i 2012 roku przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Władimira Putina na Kreml. 

(jad)