Naszą jedyna bronią jest solidarność - krzyczeli manifestanci w centrum rosyjskiej stolicy. Około stu osób wzięło udział w Moskwie w proteście przeciwko ostatnim atakom na działaczy społecznych, którzy ujawniają nieprawidłowości władz.

W połowie listopada nieznani sprawcy pobili dziennikarza Michaiła Bekietowa. Mężczyzna do dziś leży w moskiewskim szpitalu. Redaktor gazety "Chimkinskaja Prawda" krytykował lokalne władze m.in za zdemontowanie w ubiegłym roku pomnika sześciu radzieckich lotników poległych w czasie II wojny światowej. Władze twierdziły, że zburzenie pomnika było konieczne, gdyż uniemożliwiał on poszerzenie trasy wylotowej z Moskwy do Petersburga.

W ostatnim czasie zaatakowani zostali także: francuska działaczka praw człowieka, którą ugodzono strzykawką z nieznaną substancją, i działacz związków zawodowych z fabryki Forda w Sankt Petersburgu.