Charles Taylor, były watażka, a następnie prezydent Liberii, zasługuje na 80 lat więzienia - poinformowała prokuratura. W zeszłym tygodniu Międzynarodowy Trybunał ds. Sierra Leone uznał go za winnego zbrodni wojennych w tym kraju w latach 1991-2001.

Prokurator Brenda Hollis napisała w wydanym oświadczeniu, że 80-letni wyrok "odzwierciedlałby istotną rolę, jaką Taylor odgrywał w przestępstwach na tak wielką skalę i o tak wielkiej wadze". Trybunał, obradujący w miasteczku Leidschendam pod Hagą, nie ma możliwości skazywania na karę śmierci.

Zbrodniami, które umożliwiał Taylor, "dotknięta była właściwie cała ludność Sierra Leone" - napisała Hollis. Podkreśliła, że praktycznie nie stwierdzono okoliczności łagodzących dla działań Taylora.

Proces Taylora toczył się od 4 czerwca 2007 do 11 marca 2011 roku. 26 kwietnia bieżącego roku sędziowie trybunału powołanego przez ONZ i Sierra Leone uznali go za winnego zbrodni wojennych.

O tym, ile lat spędzi w więzieniu, 64-letni Taylor przekona się 30 maja, kiedy sędziowie ogłoszą wyrok. Wystąpienie stron zaplanowano na 16 maja. Wówczas także Taylor będzie mógł osobiście zwrócić się do sądu.

Obwiniany o potworne zbrodnie

Podczas wojny w Sierra Leone zginęło 100-150 tys. ludzi, a w jej trakcie dopuszczono się potwornych zbrodni, z ludożerstwem włącznie. Za głównego winowajcę wojny od zawsze uważano Charlesa Taylora z sąsiedniej Liberii, który sam wywołał wojnę domową we własnym kraju, a wywołując je też u sąsiadów, zamierzał rabować ich cenne minerały. W Sierra Leone łupem watażki padły diamenty z tamtejszych łatwo dostępnych i bogatych złóż.

Podczas procesu Taylor powtarzał, że nie jest winny żadnego z przestępstw, a całą rozprawę uznał za przedstawienie, urządzone na pokaz przez "potężnych tego świata", by zwalić na niego winę za całe zło i odwrócić uwagę od prawdziwych zbrodniarzy.