Prokurator okręgowy Manhattanu Cyrus Vance Jr., który od ponad roku zabiega o udostępnienie zeznań podatkowych Donalda Trumpa, zażądał wglądu także w dokumentację grupy The Trump Organization, skupiającej blisko 500 firm należących do prezydenta USA. W skierowanym na ręce sędziego wniosku argumentował, że przemawia za tym "systemowy i długotrwały charakter niejasności podatkowych w The Trump Organization". Prokurator chciałby rozszerzyć śledztwo, które pierwotnie dotyczyło wypłacenia aktorce porno Stormy Daniels i modelce "Playboya" Karen McDougal pieniędzy za milczenie nt. ich romansów z Trumpem. Sam prezydent, komentując działania prokuratora, sięgnął po wielokrotnie już przez siebie powtarzany slogan o "polowaniu na czarownice".

Po decyzji Sądu Najwyższego, który w czerwcu odrzucił argument adwokatów Donalda Trumpa, że prezydent nie może być przedmiotem dochodzenia w trakcie swego urzędowania, prokurator Vance musi teraz przekonać sąd do wydania nakazu udostępnienia pod rygorem odpowiedzialności karnej zeznań podatkowych Donalda Trumpa z ubiegłych lat - zarówno stanowych, jak i federalnych.

Sędzia okręgowy Victor Marrero, przed którym w poniedziałek wystąpili przedstawiciele prokuratury, zapowiedział, że decyzja w tej sprawie zostanie wydana do końca sierpnia.

Tego dnia okazało się, że prokurator okręgowy Manhattanu chciałby rozszerzyć śledztwo, które początkowo dotyczyło rzekomego zatajenia wypłat pieniędzy aktorce porno Stormy Daniels i modelce Karen McDougal, na których milczeniu zależało sztabowi Donalda Trumpa podczas kampanii prezydenckiej w 2016 roku.

Donald Trump miał zapłacić aktorce porno i modelce "Playboya" za milczenie nt. swoich romansów z nimi

Na początku 2018 roku renomowany dziennik "Wall Street Journal" opublikował pikantne szczegóły dot. spotkań Trumpa z aktorką porno Stormy Daniels - spotkań "o charakterze seksualnym", które miały mieć miejsce już w trakcie małżeństwa obecnego prezydenta z Melanią Trump. Według "WSJ", na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi w 2016 roku adwokat Trumpa Michael Cohen miał wypłacić Daniels - za pośrednictwem przedsiębiorstwa założonego pod fałszywym nazwiskiem - 130 tysięcy dolarów. Jak twierdził "Wall Street Journal": za milczenie.

Za milczenie nt. romansu Donald Trump miał zapłacić również byłej modelce "Playboya" Karen McDougal. W lipcu 2018 "New York Times" podał, że na dwa miesiące przed wyborami 2016 roku Michael Cohen nagrał swoją rozmowę z późniejszym prezydentem, podczas której omawiali tę kwestię.

Sam Cohen potwierdził te rewelacje w grudniu 2018 w ekskluzywnym wywiadzie, którego udzielił stacji ABC News. To zaś zrodziło podejrzenia, że Donald Trump dopuścił się przestępstwa federalnego, łamiąc przepisy dot. finansowania kampanii wyborczej.

Śledczy: "Działalność przestępcza była prowadzona z kalkulacją, że zanim zostanie wykryta, nastąpi jej przedawnienie"

Teraz okazało się, że prokurator Cyrus Vance Jr. chciałby rozszerzyć śledztwo, które dotyczyło początkowo właśnie wypłat pieniędzy dla obu kobiet.

Jak podaje Reuters: "Prawnicy reprezentujący prokuraturę argumentowali, że śledczy powinni mieć prawo wglądu do zeznań podatkowych nie tylko Trumpa, ale całej sieci jego firm, ze względu na dochodzenie, w którym pojawiły się nowe elementy. Nie chcieli przy tym ujawnić żadnych wątków śledztwa".

Powołali się natomiast - jak podaje agencja informacyjna - na liczne publikacje prasowe, jakie ukazały się, gdy przed rokiem prokurator Manhattanu wystosował do biura rachunkowego obsługującego firmę Trumpa wezwanie do udostępnienia deklaracji podatkowych.

"Świadectwa, jakie pojawiły się na łamach gazet, opisują transakcje z udziałem podmiotów indywidualnych i korporacyjnych z siedzibą w hrabstwie Nowy Jork i poza jego granicami. Działalność przestępcza była prowadzona z kalkulacją, że zanim zostanie wykryta, nastąpi jej przedawnienie" - argumentowali, według relacji Reutersa, przedstawiciele prokuratury.

Agencja przypomina również, że maju ubiegłego roku Donald Trump przyznał, że w latach 1985-94 zgłosił fiskusowi straty przekraczające miliard dolarów i przez osiem lat nie płacił podatków. Napisał wówczas na Twitterze, że stało się to w czasach, gdy wśród deweloperów powszechne było wykazywanie w zeznaniach strat właśnie dla uniknięcia płacenia podatków.

Gdyby sąd nakazał teraz firmie księgowej Trumpa przekazanie zeznań podatkowych ławie przysięgłych, mogłyby one zostać wykorzystane w każdym dochodzeniu karnym przeciw miliarderowi, ale nie zostałyby upublicznione.

Prawnicy Trumpa mówią o "nękaniu prezydenta"

Odpowiadając na żądania prokuratora Manhattanu, zespół prawników reprezentujących Donalda Trumpa ogłosił, że ponawiane przez Vance'a Jr. wezwanie do złożenia przez Trumpa zeznań podatkowych "jest dowodem złej wiary i stanowi nękanie prezydenta".

Trump powtarza slogan o "polowaniu na czarownice"

Sam Donald Trump z kolei, odnosząc się do starań Cyrusa Vance'a Jr. o ujawnienie zeznań podatkowych prezydenta i The Trump Organization, stwierdził - posługując się zresztą często powtarzanym przez siebie określeniem - że "to tylko kolejna odsłona polowania na czarownice".

Działania prokuratora porównał do innych dochodzeń, jakie miały miejsce od czasu rozpoczęcia jego kadencji w Białym Domu: wskazał prowadzone przez prokuratora specjalnego Roberta Muellera śledztwo ws. ingerencji Rosji w amerykańskie wybory 2016 roku i procedurę impeachmentu, wszczętą wobec niego za nadużycia władzy prezydenckiej i utrudnianie śledztwa. Procedurę uruchomiła kontrolowana przez demokratów Izba Reprezentantów, ale prezydent został uniewinniony przez republikański Senat.

"To problem demokratów. Nie udało im się z Muellerem, nie udało im się z niczym, chybili w Kongresie, chybili na każdym etapie tej rozgrywki" - skomentował teraz Trump.

Postępowanie swych politycznych przeciwników ocenił jako kontynuację najgorszych polowań na czarownice w historii Stanów Zjednoczonych.

"To straszna rzecz, którą robią, to naprawdę straszna rzecz. Polowanie na czarownice trwa już wystarczająco długo" - przekonywał.

Co ciekawe, przed rokiem prezydent sam zapowiedział, że przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi przedstawi do wiadomości publicznej swe zeznania majątkowe. Podczas poprzedniej kampanii tego nie uczynił, stając się tym samym pierwszym od czasów Geralda Forda kandydatem, który nie ujawnił swych dochodów, walcząc o fotel prezydenta USA.