W rezydencji premiera Włoch Silvio Berlusconiego, Arcore, dochodziło do jawnej prostytucji - mówiła prokurator podczas rozprawy przed sądem w Mediolanie. Szef włoskiego rządu oskarżony jest m.in. o korzystanie z prostytucji nieletnich. Proces toczy się od kwietnia, bez obecności Berlusconiego.

W dwugodzinnym wystąpieniu prokurator Ilda Boccassini mówiła m.in.: Oczywiste było to, że podczas wieczorów w rezydencji premiera były osoby, które się prostytuowały. Podkreśliła, że proceder ten dotyczył także nieletniej. Chodzi o główną bohaterkę skandalu obyczajowego z udziałem szefa rządu, 18-letnią obecnie Ruby, córkę imigrantów z Maroka.

Prokurator stanowczo odrzuciła 16 zarzutów i zastrzeżeń przedstawionych przez obronę premiera, która twierdzi, że dochodzenie w tej sprawie wszczęto, by go "zaatakować". Boccassini wyjaśniła, że śledztwo było konieczne z powodu "kontekstu prostytucji".

Przed sądem prokurator mówiła również, że osoby, uczestniczące w przyjęciach w posiadłości Berlusconiego, otrzymywały za to pieniądze.

Odpierając sformułowane wcześniej zarzuty obrońców oskarżonego, argumentowała, że całe dochodzenie i wszystkie procedury z nim związane odbyły się przy "poszanowaniu zasad konstytucji".

Również z osobą Ruby związany jest drugi zarzut wobec premiera Włoch - nadużycia urzędu. Za takie uznano jego telefon na komendę policji w Mediolanie w maju 2010 roku, by doprowadzić do zwolnienia tej nieletniej wówczas dziewczyny z posterunku. Trafiła tam oskarżona o to, że okradła koleżankę. W rezultacie interwencji Ruby wyszła na wolność i nie została skierowana do ośrodka dla nieletnich. Prokurator wyraziła w swej mowie opinię, że telefony szefa rządu i jego współpracowników oraz ich nocne wizyty na komendzie były "jak atak militarny".

Następna rozprawa w procesie premiera odbędzie się 18 lipca.