Smutnym spektaklem nazwał szczyt Unii Europejskiej w Brukseli premier Włoch Romano Prodi. W opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla dziennika „La Repubblica” ostro skrytykował władze Polski i Wielkiej Brytanii za to, że chcą słabej Europy.

Prodi podkreślił, że nie ustawił się w kolejce do telefonu do premiera Kaczyńskiego, gdyż – jego zdaniem – byłoby to trochę upokarzające. Chodziło tylko o to, by zrobić małe przedstawienie, a ja przyznam, że przekazywanie sobie telefonu, by zamienić kilka okolicznościowych słów z Kaczyńskim, uważam prawdę mówiąc za trochę upokarzające - oświadczył premier Włoch.

Były przewodniczący Komisji Europejskiej przyznał w rozmowie z włoską gazetą: Przez tyle lat nie widziałem nigdy z taką bolesną jasnością, że istnieją dwie Europy: jedna, większościowa, która wierzy i która chce iść naprzód; druga, dla której dążenie do pomniejszenia roli Unii jest narodowym celem politycznym.

Szef włoskiego rządu dodał, że jest rozgoryczony spektaklem, na jakim się znalazł; spektaklem - jak wyjaśnił - w wykonaniu niektórych państw, gotowych pozbawić Europę jej najgorętszego aspektu, aspektu serca. W tym kontekście wymienił Wielką Brytanię, Polskę, Czechy i Holandię.