Moskiewski sąd zapowiedział, że proces trzech członkiń zespołu Pussy Riot będzie transmitowany w internecie. Artystki są oskarżone o "chuligaństwo motywowane nienawiścią religijną" za wykonanie w świątyni antyputinowskiej pieśni.

Dzisiejsza rozprawa wstępna w procesie Pussy Riot toczyła się przy drzwiach zamkniętych. Po jej zakończeniu, rzeczniczka sądu powiedziała, że następna właściwa rozprawa odbędzie się 30 lipca i że przebieg procesu będzie transmitowany na stronie internetowej Chamowniczeskiego Sądu Rejonowego w Moskwie.

Dziś sąd odrzucił wniosek obrony o powołanie na świadków 34 osób, w tym prezydenta Rosji Władimira Putina i zwierzchnika Cerkwi, patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla. Adwokaci nazywają proces członkiń Pussy Riot "teatrem absurdu" i po raz kolejny skrytykowali stronniczość wymiaru sprawiedliwości.

Jeden z adwokatów Mark Fejgin powiedział dziennikarzom obecnym w sądzie, że nie pozwala się obrońcom na przedstawienie dowodów niewinności klientek. Za "podejrzaną" uznał też decyzję sądu o transmitowaniu procesu, przypominając, że jedynie procesy terrorystów są w ten sposób transmitowane.

Błagały Bogurodzicę, by przepędziła Putina

21 lutego pięć młodych artystek z Pussy Riot weszło do soboru Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, naciągnęło na głowy kolorowe kominiarki, rozstawiło przed ołtarzem aparaturę nagłaśniającą i wykonało utwór, który nazwały "Modlitwą punkową". Prosiły w niej Bogurodzicę, by przepędziła Władimira Putina. Ochroniarze wyprowadzili artystki ze świątyni i puścili wolno. Skandal wybuchł, gdy członkinie Pussy Riot umieściły w internecie film ze swojego występu. Wśród prawosławnych, w tym hierarchów, podniosły się głosy oburzenia. Dziewczyny oskarżono o sprofanowanie świątyni, obrażenie uczuć religijnych i szerzenie nienawiści.

Wkrótce po tym trzy członkinie zespołu zostały aresztowane. Sąd nie zgodził się na zamianę aresztu na inny środek zapobiegawczy, na przykład na dozór policyjny. Odrzucił stosowne wnioski obrońców, choć za artystki poręczyły 53 osoby publiczne. 22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 29-letnia Jekatierina Samucewicz i 24-letnia Maria Alochina w areszcie pozostaną do stycznia roku 2013 roku.