Odchodzi, bo grozi mu usunięcie ze stanowiska przez parlament. Pervez Musharraf ogłosił, że ustępuje z urzędu. W 1999 roku stanął na czele przewrotu wojskowego. Dwa lata później został prezydentem Pakistanu, regionalnego mocarstwa atomowego.

W długim wystąpieniu telewizyjnym Musharraf bronił decyzji o zamachu stanu: Zawsze kierowałem się dobrymi intencjami i dobrem narodu - akcentował. W 2001 roku mianował się prezydentem, a w 2002 roku w wyniku referendum jego kadencja została przedłużona o pięć lat. W październiku 2007 roku wygrał wybory prezydenckie i objął urząd na kolejną kadencję.

Ale proamerykański obóz Musharrafa przegrał wybory parlamentarne, a dotychczasowa opozycja porozumiała się w sprawie impeachmentu. Gdyby Musharraf nie ustąpił, miałby odpowiadać za naruszenie konstytucji. Koalicja kwestionuje przede wszystkim legalność reelekcji prezydenta, wskazując iż był on jeszcze wtedy naczelnym dowódcą sił zbrojnych i dopiero po wyborach opuścił szeregi wojska.

Musharraf to główny sojusznik Stanów Zjednoczonych w tym rejonie świata – dla Amerykanów poświęcił nawet tallibów, których przez lata wspierał. Pakistan poparł też amerykańską wojnę z terroryzmem, narażając się przy okazji własnym fundamentalistom. Ale sojusz z USA przyniósł krajowi kilkanaście miliardów dolarów, w tym ponad 100 mln dolarów na zabezpieczanie pakistańskiego arsenału nuklearnego.

Mam nadzieję, że Pakistan pozostanie silnym sprzymierzeńcem w walce z muzułmańskim ekstremizmem - tak prezydent George W. Bush skomentował ustąpienie ze stanowiska Perveza Musharrafa.