Prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew, którego dymisji domaga się opozycja, oświadczył, że nie ustąpi. Obciążył też opozycję odpowiedzialnością za akty przemocy, które w ostatnich dniach wstrząsnęły krajem. Jego oświadczenie ukazało się na stronie internetowej www.24.kg. Poinformowano, że zostało przysłane e-mailem. Jego autentyczności nie udało się jednak na razie potwierdzić.

Przywódczyni kirgiskiej opozycji Roza Otunbajewa, która stanęła na czele rządu tymczasowego, przyznała na spotkaniu z dziennikarzami w Biszkeku, że Bakijew dotąd nie ustąpił. O ile nam wiadomo, jest w Dżalalabadzie. Próbuje konsolidować tam swych zwolenników, żeby bronić swej pozycji. Chcemy negocjować jego rezygnację. Jego biznes tutaj już się skończył. (...) Ludzie, którzy zginęli tu wczoraj, są ofiarami jego reżimu - oświadczyła.

Bakijew opuścił Biszkek wczoraj. Agencje prasowe informowały, że poleciał do miasta Osz, uważanego za bastion jego zwolenników.