Prezydent Filipin Rodrigo Duterte zlecał szwadronom śmierci zabójstwa przestępców i osobistych wrogów, kiedy był burmistrzem miasta Davao na południu kraju - wynika z zeznań złożonych w czwartek przez byłego egzekutora. Łącznie zamordowano około 1 tys. osób.

Prezydent Filipin Rodrigo Duterte zlecał szwadronom śmierci zabójstwa przestępców i osobistych wrogów, kiedy był burmistrzem miasta Davao na południu kraju - wynika z zeznań złożonych w czwartek przez byłego egzekutora. Łącznie zamordowano około 1 tys. osób.
Rodrigo Duterte /FRANCIS R. MALASIG /PAP/EPA

Nasza robota polegała na zabijaniu przestępców, gwałcicieli, dilerów narkotykowych i złodziei - zeznał przed senacką komisją w czasie transmitowanego przez telewizję przesłuchania Edgar Matobato, który sam przyznał się do zamordowania ponad 50 osób.

Szwadrony śmierci zaczęły działać w Davao w 1988 roku, kiedy Duterte po raz pierwszy został burmistrzem tego miasta (sprawował wtedy tę funkcję do 1998 roku i potem w latach 2001-2010 i 2013-2016).

57-letni Matobato szczegółowo opisał brutalność, z jaką oddziały składające się policjantów i byłych komunistycznych partyzantów dokonywały zabójstw. Ofiary uprowadzano na teren kamieniołomu należącego do jednego z członków grupy, gdzie je duszono. Ciała były następnie ćwiartowane i zakopywane pod ziemię albo wyrzucane do morza.

Jak poinformowała Leila de Lima, senator i przewodnicząca senackiej komisji śledczej, w kamieniołomie faktycznie zostały odnalezione ludzkie szczątki.

Organizacje broniące praw człowieka od dawna oskarżały Duterte o finansowanie szwadronów śmierci w czasie, kiedy ten był burmistrzem Davao. Matobato jest pierwszą uczestniczącą w mordach osobą, która pod przysięgą złożyła bezpośrednio obciążające Duterte zeznania - pisze agencja Associated Press.

Zlecenia zabójstw grupy egzekucyjne miały odbierać bezpośrednio od Duterte, bądź od oficerów policji pracujących przy biurze burmistrza.

W 1993 roku Duterte jako burmistrz sam miał dopuścić się morderstwa. Strzałami z pistoletu maszynowego zabił funkcjonariusza organu śledczego podlegającego ministerstwu sprawiedliwości, który wdał się wcześniej w strzelaninę z jednym ze szwadronów - wynika z zeznań Matobato, które przytacza agencja AFP.

Zapytany o najnowsze zeznania rzecznik prezydenta Martin Andanar przypomniał, że oskarżenia przeciwko obecnemu szefowi państwa były już przedmiotem śledztwa, które z powodu braku dowodów zakończyły się fiaskiem. Nie wierzę, żeby (Duterte) był zdolny do wydania takiego rozkazu. Komisja praw człowieka już dawno badała tę sprawę i nie wyniknęły z tego żadne następstwa prawne - oświadczył rzecznik.

Z kolei obecny wiceburmistrz Davao, Paolo Duterte nazwał Matombo rozsiewającym pogłoski "szaleńcem" i oświadczył, że "nie zniżyłby się do odpowiadania na jego oskarżenia" - z zeznań byłego egzekutora wynika, że wśród ofiar znaleźli się również osobiści wrogowie syna obecnego prezydenta państwa.

Senator de Lima oświadczyła podczas konferencji prasowej po zakończeniu przesłuchania, że Duterte może stracić immunitet chroniący go przed odpowiedzialnością karną - podaje AP.

Rodrigo Duterte jest ostro krytykowany przez społeczność międzynarodową za brutalne metody walki z przestępczością narkotykową. Jak wynika z udostępnionych na początku września źródeł policyjnych, od 30 czerwca 2016 roku - dnia objęcia przez niego prezydentury - filipińska policja zabiła 1033 osoby w operacjach wymierzonych w handlarzy narkotyków, a 1894 osoby zostały zamordowane w "niewyjaśnionych okolicznościach". Zgodnie z doniesieniami organizacji broniących praw człowieka, chodzi o egzekucje dokonywane na własną rękę przez zachęconą retoryką władz ludność cywilną.

(az)