Nowy brazylijski prezydent Jair Bolsonaro w swym pierwszym od zaprzysiężenia wywiadzie telewizyjnym oświadczył, że pracownicy mają w Brazylii "zbyt wiele praw", a obciążenia z tego tytułu "przeszkadzają wszystkim".

W wywiadzie, którego udzielił w czwartek wieczorem czasu miejscowego brazylijskiej telewizji SBT, Bolsonaro powiedział, że "zastanawia się" nad złożeniem w parlamencie propozycji dotyczącej likwidacji sądownictwa pracy, którego działalność "zniechęca wszystkich (przedsiębiorców) w Brazylii".

Popatrzcie na takie Stany Zjednoczone. Tam prawa pracownicze prawie nie istnieją. Po co komu prawa, skoro nie ma pracy? - argumentował Bolsonaro, który zarzucił ponadto sądom pracy "upolitycznienie".

Jako jedno z "wyzwań", które stoją przed nowym brazylijskim rządem, wymienił reformę systemu emerytalnego. Prezydent zamierza podnieść minimalny wiek emerytalny dla mężczyzn z 60 do 62 lat, a dla kobiet z 55 do 57 lat.

Nowy prezydent Brazylii, który w toku swej kampanii wyrażał uznanie dla osiągnięć brazylijskiej dyktatury wojskowej (1964-85), powiedział w wywiadzie, że "Brazylia zawsze zagrożona była socjalizmem", a "wielu pragnęło reżimu w rodzaju kubańskiego lub wenezuelskiego".

Jeśli w Brazylii nigdy nie zapanował socjalizm, to należy za to dziękować naszym siłom zbrojnym - oświadczył Bolsonaro, nawiązując do wojskowego zamachu stanu z 1985 roku.

Opracowanie: