Polityczną i medialną burzę wywołała wypowiedź premiera Bułgarii Bojko Borysowa, który porównał współobywateli do psów. Na wystawie tych zwierząt oświadczył, że jego psy są ładne, lecz "tak samo jak Bułgarów, należy je trzymać krótko na smyczy".

Chcąc usprawiedliwić premiera, przewodnicząca parlamentu Cecka Caczewa oświadczyła w radiu publicznym, że "psy premiera są lubiane i hołubione". Bułgarskie media przypominają, że najnowsza gafa Borysowa, nie jest jego pierwszą wpadką.

Jeszcze na początku swojej kadencji Borysow mówił, że Bułgarzy są "złym materiałem", uściślając, że przeciw niemu są emeryci, Turcy i Romowie. Kilka miesięcy temu radził obywatelom, by zamiast narzekać na niskie dochody sami sadzili ziemniaki. Tydzień temu na pytanie studentki ekonomii, czy można spodziewać się wzrostu zatrudnienia, oświadczył, że jest sporo pracy dla pasterzy owiec. W tym samym czasie zapowiadał, że wprowadzi zakaz wyjazdu za granicę dla absolwentów krajowych uczelni.

Na porównanie z psami, które jest obraźliwe w Bułgarii - po pięciu wiekach tureckiej niewoli słowo "pies" stało się wyzwiskiem - zareagowali zarówno politycy i obserwatorzy życia politycznego, a także internauci. Tradycyjna centroprawica zażądała przeprosin, były premier Iwan Kostow nazwał wypowiedź "cyniczną", a lider lewicy i poprzednik Borysowa Sergej Staniszew stwierdził, że "społeczeństwo jest zbyt wyrozumiałe wobec chuligańskiego zachowania premiera".

Reakcje opinii publicznej są znacznie ostrzejsze. W internecie zawrzało. "Witamy w psiarni", "List jednego psa", "Pora rozdrażnić psy" - to tytuły najpopularniejszych blogów. Inspirowana przykładem z Włoch inicjatywa trzech studentów na Facebooku w sprawie "dnia bez Borysowa w mediach" w ciągu 48 godzin zebrała ponad 8 tys. zwolenników. "Dzień bez Borysowa" ma się odbyć 5 lipca. Tego dnia przypadnie druga rocznica wygranych przez jego partię GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) wyborów parlamentarnych.