Francuscy antyterroryści nie chcieli schwytać islamskiego terrorysty z Tuluzy Mohameda Meraha żywego - zabili go celowo, by nie odkryto prawdy o nim. Tak twierdzi algierska prawniczka jego ojca, która zapowiada przekazanie paryskiej prokuraturze dowodów manipulowania opinią publiczną. "Zabili go, bo wcześniej pracował dla francuskich specsłużb" - twierdzi mecenas Zahia Mokhtari.

Prawniczka twierdzi, że osoby, które chcą ujawnić prawdę, przekazały jej dwa 20-minutowe nagrania wideo z negocjacji antyterrorystów z Mohamedem Merahem w czasie oblężenia jego domu. Wbrew temu, co mówiła policja, nagrania mają dowieść, że domniemany sprawca masakry przed żydowską szkolą nie chciał walczyć i twierdził, że jest niewinny. Prawniczka zapowiada również przekazanie paryskiej prokuraturze nazwiska oficera francuskich służb specjalnych, który go wcześniej zwerbował, oraz dwóch osób, z którymi ekstremista brał udział w tajnych operacjach nadsekwańskich specsłużb. Mokhtari twierdzi, że pomoc w ujawnieniu prawdy zaproponowali jej francuscy adwokaci. Na razie z powodów bezpieczeństwa nie chce jednak ujawnić ich nazwisk.

Algierska adwokat zapowiedziała, że w najbliższych dniach przybędzie do Paryża, by złożyć w stołecznej prokuraturze doniesienie o popełnieniu morderstwa przez francuskich antyterrorystów, którzy zastrzelili Meraha w czasie oblężenia jego domu w Tuluzie półtora tygodnia temu. Wtedy przekaże również prokuraturze nagrania wideo i nazwiska osób związanych z francuskimi specsłużbami, które według niej powinny zostać przesłuchane, by opinia publiczna mogła dowiedzieć się prawdy.

To kolejne informacje o współpracy Meraha ze specsłużbami

Już wcześniej część francuskich i włoskich mediów twierdziła, że Mohamed Merah - sprawca masakry przed żydowską szkołą w Tuluzie i zabójca trzech francuskich żołnierzy - mógł być informatorem nadsekwańskich służb specjalnych.

Według włoskich mediów, w ciągu ostatnich dwóch lat Merah odbył podróże nie tylko do Afganistanu i Pakistanu, ale również m.in. do Syrii, Jordanii i Strefy Gazy - za każdym razem jako informator francuskich specsłużb. Francuski tygodnik "Le Canard Enchaine" donosił dodatkowo, że przed tymi podróżami telefony Meraha i jego rodziny były na podsłuchu, a później podsłuchy nagle zlikwidowano.

Wiadomo też, że w listopadzie ubiegłego roku Merah przekazał oficerowi Centralnej Dyrekcji Bezpieczeństwa Wewnętrznego MSW nagrania wideo i zdjęcia z Pakistanu. Służby specjalne twierdzą, że chodziło o nagrania i zdjęcia o charakterze turystycznym, bo Merah chciał dowieść w czasie przesłuchania, że pojechał do Pakistanu właśnie jako turysta.

Część mediów zastanawiała się nawet, czy mężczyzna nie został przypadkiem przeszkolony przez francuskie służby. Wiedział bowiem doskonale, w jaki sposób antyterroryści zaatakują jego dom i jak najlepiej przed tym szturmem się bronić. W czasie oblężenia ranił pięciu antyterrorystów. Próbował uciec, wyskakując przez okno i ostrzeliwując jednocześnie funkcjonariuszy, którzy znajdowali się pod jego domem. Na dodatek został zastrzelony nie przez antyterrorystów, którzy szturmowali jego dom, tylko przez snajperów, którzy znajdowali się na dachu budynku usytuowanego po drugiej stronie ulicy.

Po tych spekulacjach Centralna Dyrekcja Bezpieczeństwa Wewnętrznego francuskiego MSW zapewniła, że Mohamed Merah "nigdy nie był informatorem francuskich służb specjalnych ani służb innego kraju".