W wygłoszonym w środę pożegnalnym wystąpieniu w Izbie Gmin brytyjska premier Theresa May broniła osiągnięć swojego rządu, jednocześnie wzywając szefa opozycyjnej Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna do rezygnacji ze stanowiska. Występując w parlamencie May broniła dokonań swojego gabinetu, m.in. w zakresie tworzenia nowych miejsc pracy, reformy systemu edukacji, walki o prawa kobiet oraz zwalczania nierówności społecznych, czy bezdomności.

Szefowa rządu odrzuciła krytykę dotyczącą niepowodzenia próby przyjęcia umowy wyjścia z Unii Europejskiej. Ostro skrytykowała natomiast Corbyna za to, że trzykrotnie sprzeciwił się woli Brytyjczyków i głosował przeciwko projektowi porozumienia w sprawie brexitu, co nazwała "powodem do wstydu".

Jako liderka partii, która zdała sobie sprawę z tego, że nadszedł jej czas, sugeruję, że być może nadeszła pora, aby on (przywódca opozycji) zrobił to samo - powiedziała.

May zapewniła jednocześnie, że "z zadowoleniem" oddaje urząd Borisowi Johnsonowi, który planuje "wcielić decyzję Brytyjczyków z 2016 roku" z referendum w sprawie członkostwa w UE i poprowadzić kraj "do jasnej przyszłości".

Podsumowując swoją pracę na stanowisku premiera, przypomniała, że po raz pierwszy weszła do parlamentu w 1997 roku, będąc wówczas jedną z zaledwie 13 kobiet w ławach Partii Konserwatywnej.

Teraz odgrywam swoją rolę w doprowadzeniu do tego, abyśmy mieli więcej kobiet na stanowiskach posłanek i jestem pewna, że wśród kobiet zasiadających w tej izbie jest przyszła premier - może nawet więcej niż jedna
- podkreśliła, krytykując także opozycyjną Partię Pracy, że jest jedynym ugrupowaniem, któremu nigdy nie przewodziła kobieta.

May - szeregowy poseł

May zaznaczyła, że po rezygnacji ze stanowiska pozostanie szeregowym posłem, zajmując miejsce poza rządem lub gabinetem cieni po raz pierwszy od 21 lat. To będzie całkiem spora zmiana w porównaniu ze staniem przy mównicy - żartowała i dodała, że w ciągu swojego urzędowania odpowiedziała na ponad 4,5 tys. pytań ze strony posłów w trakcie ponad 140 godzin debat.

Jednocześnie May oddała hołd instytucji parlamentu, podkreślając, że w tych "nadzwyczajnych politycznych czasach jest słusznym, że Izba Gmin jest w samym sercu wydarzeń" z powodu "istotnego więzi między każdym posłem a społecznościami, które reprezentujemy".

To fundament naszej demokracji parlamentarnej i naszej wolności. Każdy z nas - niezależnie od tego, co mówimy i jakie mamy poglądy - powinien być z tego dumny, a służba moim wyborcom pozostanie dla mnie największą motywacją - zakończyła.

Jej wyjściu z Izby Gmin towarzyszyła owacja na stojąco ze strony posłów rządzącej Partii Konserwatywnej i koalicyjnej Demokratycznej Partii Unionistów, ale także opozycyjnych Liberalnych Demokratów oraz oklaski ze strony części posłów Partii Pracy.