Dziewięć osób zmarło w sobotę w wyniku obrażeń odniesionych w pożarze klubu nocnego w Bukareszcie tydzień temu. W sumie w tej tragedii zginęło 41 osób.

Dziewięć osób zmarło w sobotę w wyniku obrażeń odniesionych w pożarze klubu nocnego w Bukareszcie tydzień temu. W sumie w tej tragedii zginęło 41 osób.
Gdy pojawił się ogień, ludzie ruszyli ku jedynemu wyjściu, tratując się nawzajem / ROBERT GHEMENT /PAP/EPA

W szpitalach w Bukareszcie zmarło siedmiu poszkodowanych, którzy doznali ciężkich poparzeń i mieli problemy z oddychaniem. Dwie osoby zmarły w szpitalu w Holandii, dokąd zostały przewiezione na specjalistyczne leczenie.

Ponad 100 osób pozostaje w szpitalach, stan ok. 40 z nich ocenia się jako poważny lub krytyczny - powiedział Sorin Cimpeanu, który został mianowany w czwartek tymczasowym premierem Rumunii po dymisji Victora Ponty.

Pożar wybuchł w nocy z 30 na 31 października w popularnym wśród młodzieży klubie Colectiv w czasie koncertu.

Bezpośrednia przyczyna tragedii jest nadal wyjaśniana. Władze podejrzewają jednak, że do wypadku przyczyniło się nieprzestrzeganie norm bezpieczeństwa. Wskazuje się m.in., że w klubie nie było wyjścia awaryjnego, a izolacja akustyczna sufitu była wykonana z łatwopalnych materiałów. MSW ustaliło, że klub nie miał zezwolenia na urządzenie pokazu pirotechnicznego, jaki towarzyszył odbywającemu się tam koncertowi.

Gdy pojawił się ogień, ludzie ruszyli ku jedynemu wyjściu, tratując się nawzajem. Wiele osób zostało uwięzionych.

Po tragedii ulicami rumuńskich miast przeszły wielotysięczne demonstracje. Uczestnicy zarzucali państwowej administracji korupcję. Protesty nie ustały nawet po dymisji rządu. W piątek wieczorem przed spalonym klubem zebrały się setki ludzi, żeby uczcić pamięć ofiar tragicznego pożaru sprzed tygodnia. Ludzie wciąż przynoszą kwiaty, palą znicze. W ramach akcji społecznej ochotnicy oddają krew i przekazują datki dla potrzebujących, przynoszą do szpitali jedzenie i napoje dla personelu oraz rodzin poszkodowanych.

W sobotę prokuratorzy zajmujący się walką z korupcją poinformowali o aresztowaniu mera bukareszteńskiej dzielnicy, w której mieści się klub. Według nich mer zezwolił klubowi na działalność mimo braku dopuszczenia lokalu do użytku przez straż pożarną. Trzech właścicieli klubu aresztowano 2 listopada.

(mpw)