W niecały miesiąc po upadku meteorytu na Uralu rosyjskie władze zapowiedziały utworzenie zintegrowanego centrum ostrzegania przed tego rodzaju zagrożeniami. "W naszym kraju mamy do dyspozycji dość pieniędzy, ale wszystkie urzędy mają swe własne programy" - powiedział szef państwowej agencji kosmicznej Roskosmos Władimir Popowkin.

Zobacz również:

Popowkin zażądał połączenia trzech - obecnie oddzielnych - programów, które poza Roskosmosem realizują również ministerstwo obrony i Rosyjska Akademia Nauk. Eksperci tych trzech instytucji utworzyli wspólną grupę roboczą.

Popowkin zapowiedział, że Roskosmos zainstaluje nadajnik lokacyjny na asteroidzie Apophis. Umożliwi to dokładną kontrolę położenia tego ciała niebieskiego, które według obliczeń ekspertów w roku 2036 minie Ziemię w bardzo niewielkiej odległości.

Odłamki meteorytu uszkodziły tysiące budynków


15 lutego w Rosji, nad Czelabińskiem, rozpadł się duży meteoryt. Mieszkańcy miasta zobaczyli na niebie płonącą kulę, która następnie eksplodowała na wysokości około 5 km, zasypując miasto kosmicznym deszczem. Początkowo myśleli, że w powietrzu eksplodował samolot. Zmyliła ich seria głośnych eksplozji.

Odłamki meteorytu spadły m.in. w obwodach czelabińskim, swierdłowskim, tiumeńskim, kurgańskim i orenburskim, a także w Baszkirii i północnym Kazachstanie. Największe jego fragmenty odnotowano jednak właśnie w okolicach Czelabińska, w tym na niezaludnionym obszarze około 80 km od miejscowości Satki.

Wskutek eksplozji meteorytu zniszczonych zostało ponad 100 tysięcy metrów kwadratowych okien. Uszkodzeniom różnego rodzaju uległo ponad 3 tys. budynków. Rannych zostało ok. 1200 osób.

Jak obliczyła NASA, wybuch miał siłę 300 kiloton, czyli o 20 razy większą niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę.