Co najmniej 32 osoby zginęły wskutek ulewnych deszczy, które nawiedziły w ostatnich dniach południowe Maroko. Większość ofiar to osoby porwane przez rzeki, których wyschnięte do tej pory koryta gwałtownie napełniły się wodą.

Według komunikatu podanego w poniedziałek po południu przez ministerstwo spraw wewnętrznych w powodziach, które dotknęły znaczną część południa Maroka, u stóp masywu Atlasu, utonęły 32 osoby, a sześć uważa się za zaginione. Władze twierdzą, że "udało się uratować 214 osób, w tym w poniedziałek rano 14". W operacjach uczestniczyły śmigłowce królewskiej żandarmerii.

Pałac królewski zapowiedział, że pokryje koszty pogrzebu ofiar, a także leczenia osób, które ucierpiały w powodziach.

Rzeki wystapiły z brzegów, domy pod wodą


Powodzie wywołane ulewnymi deszczami, które rozpoczęły się w Maroku w sobotę, pogorszyły sytuację hydrologiczną w niedzielę i poniedziałek. Burze sprawiły, że płynące przez kraj lokalne rzeki wystąpiły z brzegów.

Najbardziej dotknięty jest rejon Guelmim, u wrót Sahary, gdzie zginęły co najmniej 23 osoby. Ucierpiały też okolice Agadiru, Marrakeszu i Warzazat. Ponad 200 osób, z których połowa to Francuzi, z najbardziej zagrożonych miejscowości ewakuowano śmigłowcami. Wiele domów znalazło się pod wodą, zniszczone są mosty i drogi.

Gwałtowne, ulewne burze i powodzie nie należą w Maroku do rzadkości, lecz obecnie ich intensywność określono jako wyjątkową.