Wstępne dochodzenie potwierdza, że w duńskiej wyłącznej strefie ekonomicznej doszło do rozległych zniszczeń Nord Stream 1 oraz 2, które zostały spowodowane potężnymi eksplozjami - poinformowała duńska policja.

W ostatnich dniach duńscy śledczy przy wsparciu wojska oraz służb specjalnych PET dokonali badania uszkodzeń gazociągów na dnie morza. Jak przekazała policja, wstępne dochodzenie potwierdza, że w duńskiej wyłącznej strefie ekonomicznej doszło do rozległych zniszczeń Nord Stream 1 oraz 2, które zostały spowodowane potężnymi eksplozjami.

Jak podkreślono, kopenhaska policja oraz służby PET powołały wspólną grupę dochodzeniową w celu kontynuowania śledztwa. Dodano także, że "jest zbyt wcześnie, aby mówić o ramach międzynarodowej współpracy ze Szwecją oraz Niemcami".

Wcześniej szwedzka prokuratura sceptycznie wyraziła się wobec pomysłu powołania wspólnego zespołu dochodzeniowego z Niemcami.

Policja przekazała również, że "nie wiadomo, kiedy można spodziewać się zakończenia śledztwa".

Szwedzi: Doszło do wybuchów

Niemiecka policja federalna poinformowała w czwartek wieczorem o zakończeniu dochodzenia w miejscu uszkodzeń gazociągu Nord Stream. Miejsce uszkodzone przez prawdopodobne wybuchy, znajdujące się na głębokości 80 metrów, zbadano dzięki pomocy okrętów i dronu marynarki wojennej.

Na początku października szwedzcy śledczy przekazali natomiast, że "mogą stwierdzić, że doszło do wybuchów" oraz poinformowali o pobraniu z dna morza materiału, który zostanie poddany dalszej analizie.

50-metrowa wyrwa

26 września sejsmografy odnotowały kilka potężnych eksplozji w miejscu przebiegu dwóch nitek gazociągu Nord Stream. Po wybuchach gaz wyciekał na powierzchnię z trzech miejsc. W sumie na gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 odkryto cztery wycieki.

Dziś szwedzki dziennik "Expressen" opublikował zdjęcia, z których wynika, że wyrwa w leżącym na głębokości 80 metrów gazociągu wynosi co najmniej 50 metrów.

Widać, że nastąpiło bardzo duże uderzenie w dno morskie w pobliżu gazociągu. Można tam zobaczyć przedmioty, które wyglądają jak fragmenty rury - powiedział operator drona Trond Larsen z norweskiej firmy Blueye Robotics, który wykonał zdjęcia dla dziennika.

Kto stoi za wybuchem?

Nadal nie wiadomo, kto stoi za wybuchem gazociągu. Jak zauważał dziennik "Der Spiegel", pisząc o niemieckim śledztwie, "ze względu na złożoność ataku założono, że sprawcą może być państwo. Spekuluje się, że to sama Rosja zniszczyła rurociąg". 

Sam rosyjski prezydent Władimir Putin w ubiegłym tygodniu zaprzeczył, że jego kraj ma z tym coś wspólnego. Stwierdził, że Polska, Ukraina i Stany Zjednoczone są głównymi beneficjentami sabotażu Nord Stream

"Miejsce, gdzie doszło do wybuchów na Nord Stream, nie jest przypadkowe. Spotykają się tam cztery ważne instalacje, przewodzące gaz, prąd i internet" - pisała na początku października szwedzka gazeta "Aftonbladet". Obszar, gdzie eksplozje uszkodziły dwa niemieckie gazociągi w szwedzkiej strefie ekonomicznej, ma zaledwie kilka kilometrów szerokości. Przez niego przebiegają cztery instalacje: Nord Stream 1, którym płynie gaz z Rosji do Niemiec; Nord Stream 2 - tymczasowo wyłączony z użytku; biegnący równolegle do nich C-Lion 1, czyli podmorski kabel komunikacyjny między Finlandią a Niemcami oraz krzyżujący się z nimi prostopadle podmorski kabel wysokiego napięcia SwePol Link, łączący Szwecję z Polską.

Budowa gazociągu Nord Stream zaczęła się w 2010 roku. Został oddany do użytku w latach 2011-2012. Budowa Nord Stream 2 zakończyła się jesienią 2021 roku.