Kobieta, która porzuciła psa przed stacją kolejową w Ayr w Szkocji, twierdzi, że... nie zrobiła nic złego. Psiaka przywiązała do walizki, w której był cały jego dobytek: miska, zabawka i poduszka. Zdjęcia porzuconego zwierzęcia udostępniło na Facebooku szkockie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Po opublikowaniu fotografii psa chcą adoptować setki miłośników zwierząt z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Hiszpanii, a nawet z Filipin. Udało się też namierzyć tę, która psa nie chciała.

39-letnia Fin Rayner przyznaje, że to ona porzuciła trzyletniego Kaia rasy shar-pei na dworcu w Ayr. Zwierzę kupiła przez internet i przyjechała po nie do Ayr, miała zapłacić 400 funtów. Na miejscu okazało się, że to inny pies niż ten wystawiony na sprzedaż na portalu internetowym. Mimo to Rayner zdecydowała się pójść z nim na krótki spacer. Właściciel zażądał 150 funtów depozytu - na wypadek, gdyby nie wróciła.

Kiedy wsiadł do samochodu, usłyszałam odgłos zapalanego silnika. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam, żeby wrócił po swojego psa, ale on tego nie zrobił - relacjonuje kobieta w rozmowie z dziennikarzami gazety "Daily Mail".

Fin Rayner nie chciała zabrać psiaka do swojego domu. Spanikowałam - przyznaje teraz. W Ayr przywiązała Kaia do walizki i odjechała najbliższym pociągiem.


Źródło: Dailymail.co.uk

(j.)