Amerykański sierżant Bowe Bergdahl, który przez pięć lat był więziony w Afganistanie, powiedział swoim opiekunom w szpitalu w Niemczech, że był torturowany przez przetrzymujących go talibów, bity i zamykany w klatce po próbie ucieczki.

Informację tę przekazał anonimowo cytowany przez amerykańskie media wysoki rangą przedstawiciel USA; osoba ta nie jest upoważniona do przekazywania relacji Bergdahla z jego pobytu w niewoli. Informator ten zastrzegł, że trudno zweryfikować wypowiedzi żołnierza.

Jak napisał "New York Times", sierżant powiedział, że porywacze zamykali go w metalowej klatce w całkowitej ciemności i trzymali tak tygodniami, co było karą za próbę ucieczki. Lekarze wojskowi twierdzą, że mężczyzna fizycznie jest w stanie podróżować, ale emocjonalnie nie jest gotowy na spotkanie z rodziną. Bergdahl przebywa w wojskowym szpitalu w Niemczech, bez dostępu do mediów.

Talibowie mówili, że jeniec był dobrze traktowany - miał dostawać świeże owoce i jedzenie, o jakie poprosił, a także mógł grać w piłkę. Pozwalano mu także na czytanie, w tym książek na temat islamu w języku angielskim - mówił rzecznik talibów.

28-letni obecnie Bergdahl, który był więziony w Afganistanie od czerwca 2009 roku, został uwolniony w 31 maja w zamian za pięciu wysokiej rangi talibów z więzienia w Guantanamo, uznawanych za wciąż niebezpiecznych. Wszyscy byli zaklasyfikowani przez Pentagon do grupy "wysokiego ryzyka". Obecnie przebywają oni w Katarze.

Zwolnienie Amerykanina wywołało kontrowersje. Republikanie zarzucili administracji prowadzenie negocjacji z terrorystami i oskarżyli prezydenta Baracka Obamę o złamanie prawa, gdyż nie skonsultował decyzji o wymianie więźniów z Kongresem. Pojawiły się też oskarżenia, że Bergdahl był dezerterem, a podczas jego poszukiwań życie straciło kilku żołnierzy USA.

W środę rodzinne miasto Bergdahla, Hailey w stanie Idaho, nieoczekiwanie zrezygnowało z planów hucznego powitania Amerykanina; powołano się przy tym na względy bezpieczeństwa. W sobotę FBI podało z kolei, że rodzina Bergdahla otrzymuje groźby, które są badane przez władze federalne, stanowe i lokalne. Źródło agencji AP sprecyzowało, że rodzice sierżanta byli nękani, a także otrzymywali groźby, również śmierci.

Administracja waszyngtońska tłumaczyła, że z powodu pogarszającego się stanu zdrowia sierżanta konieczne było szybkie działanie, co uniemożliwiło wcześniejsze ujawnienie informacji o wymianie jeńców.

(jad)