W Portugalii trwa usuwanie strat spowodowanych nawałnicami, które przeszły przez ten kraj minionej nocy. Kilkanaście osób zostało rannych, nie działa lotnisko w Faro, żywioł sparaliżował pracę w portach morskich.

W mieście Faro na południu Portugalii silny wiatr powalił dach międzynarodowego lotniska. Rannych zostało tam pięć osób, w tym jedna bardzo ciężko. Port lotniczy wciąż nie działa. Koczują na nim setki pasażerów.

Żywioł poczynił też zniszczenia w portach morskich na północno-zachodnim wybrzeżu: w miastach Vila do Conde oraz Povoa de Varzim. Ruch statków powinien zostać tam przywrócony jeszcze dzisiaj.

Duże straty odnotowano w regionie Alentejo, na południu kraju, w pobliżu miast Evora i Beja. Huraganowe wiatry powaliły tam kilkadziesiąt drzew.

W stolicy Portugalii, Lizbonie, straż pożarna wyjeżdżała do pomocy ponad stu razy. Akcja ratunkowa polegała głównie na usuwaniu drzew z przygniecionych pojazdów oraz wypompowywaniu wody z zalanych budynków. Dotychczas nie udało się przywrócić pełnego ruchu na zalanych wodą ulicach.

Pod wodą znalazło się też częściowo Porto. Żywioł zachęcił do rozbojów. Policja potwierdziła, że na terenie miasto doszło do napadów na posiadaczy luksusowych aut, poruszających się z trudem po zalanych ulicach. W trzech przypadkach napastnicy dotkliwie pobili ich właścicieli, wyrzucając ich z samochodów i uciekając z miejsca przestępstwa.