Rosji nie udało się zmusić Baracka Obamy do układu: rozbrojenie jądrowe za tarczę antyrakietową. W nowej umowie o ograniczeniu ilości broni jądrowej najprawdopodobniej nie będzie zapisów o ograniczeniach rozwoju tarczy antyrakietowej - przyznał Konstantin Kosaczow, szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy, który przebywa z wizytą w USA.

To ewidentna porażka rosyjskiej dyplomacji. Od początku kadencji Baracka Obamy Moskwa naciskała i domagała się połączenia rozbrojenia jądrowego z planami amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Amerykanie nie chcą jednak włączenia tarczy antyrakietowej  do układu ograniczającego arsenały jądrowe, ale Hillary Clinton proponuje Kremlowi udział w budowie systemu antyrakietowego.

Moskwy to nie zadowala. Dmitrij Rogozin, rosyjski ambasador przy NATO, nazywa to machaniem cukierkiem przed oczami. Nam nikt niczego nie proponuje, czytamy o tym po prostu w wywiadach, ale gdy spoglądamy na inne strony tej samej gazety, to widzimy informacje o planach rozmieszczenia elementów tarczy w Rumunii czy Bułgarii. To idiotyczna sytuacja, że o amerykańskich planach dowiadujemy się z gazet - mówi Rogozin.

Rosjanie nie są zadowoleni również z tego, jak w USA traktuje się "plan Miedwiediewa". To rosyjski pomysł na nową architekturę bezpieczeństwa w Europie, mocno ograniczający rolę NATO. Konstantin Kosaczow twierdzi, że w USA nie ma gotowości by omawiać rosyjskie pomysły. Ten dialog znajduje się na poziomie zerowym - mówi.

Nowy układ o ograniczeniu sił jądrowych może zostać podpisany już za dwa, trzy tygodnie. Poprzednia umowa straciła ważność z końcem roku. Według informacji rosyjskich, liczba głowic jądrowych w USA i Rosji zostanie ograniczona do 700-800 sztuk, a do 1500 zostanie zredukowana liczna rakiet przenoszących głowice.