Ponad 200 osób zostało rannych podczas protestów we Frankfurcie nad Menem. Zamieszki wybuchły w związku z otwarciem nowej siedziby Europejskiego Banku Centralnego. Ubrani na czarno i zamaskowani uczestnicy protestu wybijali szyby, niszczyli przystanki komunikacji publicznej i podpalali samochody - informowała telewizja publiczna ARD, porównując wydarzenia do wojny domowej. Policja zatrzymała 15 najbardziej agresywnych osób.

Do starć doszło w okolicy chronionej przez policję siedziby EBC. Uczestnicy protestu - zorganizowanego przez antykapitalistyczny sojusz Blockupy - niszczyli policyjne radiowozy, zablokowali część ulic barykadami z płonących opon i śmietników, obrzucali policjantów kamieniami i petardami. Policja użyła armatek wodnych, pałek i gazu łzawiącego. Wokół siedziby EBC policjanci rozstawili barierki i zasieki z drutu kolczastego.

W kilku miejscach doszło do ataków ze strony większych grup protestujących o skali przemocy niespotykanej dotąd we Frankfurcie - powiedział komendant frankfurckiej policji Gerhard Bereswill. Claudia Rogalski z biura prasowego podała, że obrażenia odniosło 91 funkcjonariuszy. Część z nich została obrzucona kamieniami, inni oblani żrącą cieczą.      

"Nic nie usprawiedliwia przemocy na taką skalę"

Wicekanclerz Niemiec, minister gospodarki Sigmar Gabriel ostro skrytykował prowodyrów zajść. Jak podkreślił, nic nie usprawiedliwia przemocy na taką skalę. Politycy postkomunistycznej Lewicy porównują protest we Frankfurcie do wydarzeń na Majdanie w Kijowie.

Organizator protestu twierdzi, że policjanci dopuścili się prowokacji, atakując niektórych uczestników demonstracji, i użyli gazu łzawiącego.

Otwierając nową siedzibę banku, szef EBC Mario Draghi powiedział, że rozumie gniew osób, które podczas kryzysu straciły zarobki i dobrobyt. Jak zaznaczył, kierowana przez niego instytucja niesłusznie znalazła się na celowniku frustratów. Nasza działalność ma na celu właśnie łagodzenie wstrząsów ekonomicznych - oświadczył. Niektórzy, tak jak demonstranci, którzy stoją dziś przed naszymi drzwiami, uważają, że Europa robi (dla nich) zbyt mało - zauważył Draghi. Jego zdaniem domagają się oni większej solidarności finansowej. Strefa euro nie jest jednak jeszcze unią polityczną, w której niektóre kraje stale płacą za innych - podkreślił.   

Nowy budynek EBC kosztował 1,3 mld euro

Nowy budynek EBC z dwiema szklanymi wieżami wysokimi na 165 i 185 metrów wzniesiono kosztem 1,3 mld euro. Początkowo planowano z okazji jego otwarcia wielką galę z udziałem szefów państw, jednak ze względu na zapowiedziane protesty zrezygnowano z tego pomysłu.  

Według Blockupy rano przed siedzibą banku zgromadziło się około 10 tys. ludzi. Organizatorzy wynajęli specjalny pociąg dla demonstrantów z Berlina i dowozili autokarami protestujących z innych miejsc w Niemczech oraz z innych krajów. Protestujemy przeciwko EBC jako części trojki, która - choć nie została wybrana w demokratycznych wyborach - utrudnia pracę greckiego rządu - mówił jeden z organizatorów Ulrich Wilken. Chcemy końca polityki oszczędności - dodał.

EBC jest jedną z trzech instytucji należących do tzw. trojki (obok Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego), która nadzoruje przestrzeganie przez zadłużone kraje UE realizacji programu cięcia wydatków i redukcji zadłużenia w zamian za pomoc finansową.

Nowy, lewicowo-populistyczny grecki rząd premiera Aleksisa Ciprasa domaga się zmiany warunków pomocy finansowej udzielanej Grecji przez państwa strefy euro i MFW, a zwłaszcza złagodzenia wymaganych przedsięwzięć oszczędnościowych.

Euroland nie zgodził się na zmianę warunków. W lutym uzgodniono, że wygasający program pomocy dla Aten zostanie przedłużony do końca czerwca. Władze greckie przedstawiły wstępną listę planowanych reform, która do końca kwietnia ma zostać uzupełniona. Dopiero pozytywna ocena realizacji tych uzgodnień pozwoli na wypłacenie Grecji zaległej raty wsparcia z Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. 

(MKam)