Kompromitująca wpadka polskiego kapitana, dowodzącego dużym statkiem towarowym – Danio. Podczas rejs ze Szkocji do Belgii kapitan zapomniał o istnieniu Wysp Brytyjskich. Statek utknął więc na mieliźnie. Niewiele brakowało, by doszło do katastrofy ekologicznej. Do wypadku doszło w marcu, ale eksperci opublikowali teraz raport analizujący jego przyczyny.

Kapitan wytyczył kurs z Perth w Szkocji do Antwerpii w Belgii od linijki. Chciał, żeby było jak najszybciej. Zapomniał jednak, że pod drodze jest Anglia i uderzył w Farne Islands przy wybrzeżu Northumberland.

Osiadł na mieliźnie w pobliżu rezerwatu naturalnego, w którym żyją rzadkie gatunki ptaków i szare foki.  Ponieważ przewoził 27 ton oleju napędowego o mały włos nie doprowadził do katastrofy ekologicznej. Polski kapitan tłumaczył, że jego pierwszy oficer prawdopodobnie zasnął i nie zauważył latarni morskiej.

Eksperci stwierdzili ponadto, że kapitan korzystał z przestarzałego i niezatwierdzonego sprzętu nawigacyjnego, który przypomniał GPS w samochodzie. Poza tym na statku wyłączone były podstawowe urządzenia alarmujące. O sprawie donosi BBC i belgijskie media.

(mpw)