Polska nie przesłała wciąż do Brukseli ostatecznego Krajowego Planu Odbudowy, który jest warunkiem otrzymania pomocy po pandemii z europejskiego Funduszu Odbudowy - dowiedziała się brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Wczoraj wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda zapewniał, że Krajowy Plan Odbudowy przyjęty przez rząd trafił już do Komisji Europejskiej.

Komisja Europejska nie otrzymała jeszcze oficjalnego Krajowego Planu Odbudowy z Polski - przekazała RMF FM rzeczniczka KE Marta Wieczorek. 

Jak powiedział RMF FM rozmówca w Komisji Europejskiej, dokument, który otrzymała Bruksela przed północą nie jest ostateczny - to tekst roboczy, którzy może być zmieniany i dyskutowany. 

Otrzymaliśmy z Polski w piątek nowy plan, ale nie jest to jeszcze plan ostateczny, bo nie został wysłany w tym systemie. Rozumiem, że to dokument, który wciąż będzie dyskutowany z KE - mówi. Wiceminister Waldemar Buda w czwartek tłumaczył, że Polska zostawiła sobie dwa tygodnie na dopracowanie KPO.

Komisja Europejska zaznacza, że kraje mogą jeszcze wysyłać plany. KE otrzymała na razie 13 ostatecznych planów. Ostatnimi państwami, które to zrobiły są Włochy, Belgia, Austria i Słowenia.

Od kilkunastu dni Bruksela sygnalizuje, że są kraje, które "nie wyrobią się", tak więc obecnie mówi się, że nowy termin "dla marudzących" to połowa maja. Komisja nadal intensywnie współpracuje z państwami członkowskimi, które nie przedłożyły jeszcze oficjalnych planów, aby pomóc im w realizacji planów wysokiej jakości - mówi rozmówca dziennikarki RMF FM w KE.

Warszawa dopiero jak złoży ostateczny plan, to zaczyna się liczyć termin 2 miesięcy, który KE ma na akceptację. Co oznacza, że jeżeli Polska przedstawi później plan, to będzie on później przyjęty przez KE. A po przyjęciu przez KE Rada UE ma miesiąc na swoją decyzję. Wszelkie opóźnienia mogą więc oznaczać, ze zaliczka (13 proc. kwoty) także może zostać wypłacona później.

Fundusz Odbudowy to specjalny zestaw dotacji i pożyczek, które mają wspomóc państwa Unii Europejskiej w wychodzeniu po kryzysie gospodarczym wywołanym pandemią koronawirusa. Łącznie fundusz Next Generation EU to 750 mld euro dla wszystkich państw członkowskich.

Polsce w ramach funduszu należy się 23 mld euro w dotacjach oraz 34 mld euro pożyczek. Warunkiem otrzymania dotacji jest złożenie Krajowego Planu Odbudowy oraz ratyfikacja decyzji unijnych liderów o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej.

Wokół KPO i FO od kilku tygodni toczy się polityczna debata. Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry jest bowiem przeciwko ratyfikacji, twierdząc, że pogłębi to integrację unijną i sprawi, że Polska będzie zmuszona spłacać długi np. Grecji i Włoch.

Szukając poparcia dla FO PiS zwrócił się do opozycji, a dokładniej do Lewicy. Klub wymógł na partii rządzącej wpisanie do KPO kilku postulatów, m.in. dodatkowych dotacji dla branż zagrożonych kryzysem i utworzenie komitetu monitorującego wydatku z funduszu. Ta decyzja wywołała jednak szał u reszty opozycji, Koalicja Obywatelska i PSL zarzucają Lewicy “zdradę", twierdząc, że PiS nie zrealizuje tych postulatów.

Głosowanie nad ratyfikacją decyzji o zwiększeniu zasobów własnych Unii Europejskiej odbędzie się w Sejmie we wtorek. Oficjalnie ratyfikację należy przyjąć najpóźniej do końca czerwca.

Opracowanie: