Przymusowo wydłużone wakacje polskich turystów na Karaibach. Grupa kilkudziesięciu osób utknęła na Dominikanie. Planowo Polacy mieli wylecieć do Katowic w czwartek, ale samolot zabierze ich do kraju najwcześniej we wtorek.

Turyści skarżą się, że to wcale nie huragany nawiedzające Karaiby zatrzymały ich na Dominikanie.

Lotniska na Dominikanie już funkcjonują normalnie. Inni turyści z tych samych hoteli, ale z zagranicznych biur podróży, np. angielskich, mają zapewniony powrót samolotowy do domu. Turyści z Polski, choć mają przedłużony pobyt w hotelu i wyżywienie, to nie wszyscy mogą pozwolić sobie na dłuższy, ale przymusowy pobyt na wakacjach.

My czekamy 5 dni, ludzie mają pracę - mówi pan Grzegorz z Krakowa, który wraz z żoną wybrał się na Dominikanę w podróż poślubną, a już powinien być w Szwecji, gdzie pracuje. 

Turyści po rozmowie z rezydentami podejrzewają, że biuro podróży nie ściąga ich do kraju, bo czeka aż zapełni się samolot z Polski - bowiem przez huragany wiele osób zrezygnowało z wycieczek na Karaiby.

Nie opłaca się wysłać pustego samolotu po nas, prześlą turystów z Warszawy i wtedy nas odbiorą -
dodaje pan Grzegorz. 

Co więcej, jak się okazało, biuro podróży nie przedłużyło ubezpieczenia turystów.

(m)