Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, w poniedziałek polscy strażacy mają zakończyć pracę w bośniackim mieście Samacz, zalanym przez gigantyczną powódź na Bałkanach. Ekipa 37 ratowników z Krosna pojechała tam przed tygodniem.

Dysponujący wysokowydajną pompą polscy strażacy, pracując w trybie całodobowym, usunęli ponad 3/4 wody, która zalała liczące 5,5 tysiąca miasto Samacz na północy Bośni. W poniedziałek miejscowe władze mają zdecydować, czy wysłać strażaków z w inne miejsce.

Ratownicy byli przygotowani na dwa tygodnie pobytu w Bośni. Jeśli zajdzie potrzeba przedłużenia pobytu, ratownicy zostaną zastąpieni przez kolejną ekipę.

Władze Bośni i Hercegowiny oraz Serbii szacują, że odbudowa zniszczonych przez powódź terenów będzie kosztowała miliardy euro, których nie ma w budżetach tych państw. W samej BiH straty mogą być większe od tych z czasów wojny z lat 1992-1995. Rządy BiH oraz Serbii zaznaczają, że nie poradzą sobie z odbudową dotkniętych przez żywioł terenów bez międzynarodowej pomocy. Po powodziach, w wyniku których ok. 50 osób zginęło, a ucierpiało ponad 1,6 mln, rośnie ryzyko epidemii.  

Bośnia i Hercegowina oraz Serbia należą do najbiedniejszych państw w Europie. Stopa bezrobocia w BiH sięga 44 procent, większość domów jest więc nieubezpieczona. W Serbii - według oficjalnych danych - bezrobocie wynosi 20 proc., ale faktycznie jest ono wyższe.(mpw)