Drugiego w tym miesiącu aligatora złapano na rzece płynącej przez centrum Chicago. Poszukiwania wzbudziły sensację wśród mieszkańców miasta i duże zainteresowanie amerykańskich mediów. Aligatora zauważyła w niedzielę płynąca łodzią po rzece rodzina.

Zwierzę o długości ponad 90 cm złapał wolontariusz, łowca tych zwierząt, który ruszył na pomoc chicagowskiemu Towarzystwu Herpetologicznemu. Mężczyzna, znany pod pseudonimem "Bob Aligator", w ciągu ostatnich 20 lat wyłowił z rzek i jezior w stanach Illinois i Wisconsin (Środkowy Zachód) ponad 70 aligatorów. Na początku sierpnia w Chicago wyłowiono z rzeki innego, ok.80-centymetrowego aligatora.

Policja podejrzewa, że oba gady zostały wypuszczone na wolność przez osoby, które wcześniej - wbrew prawu - hodowały je w domu. W stanie Illinois, na terenie którego leży Chicago, posiadanie aligatorów i krokodyli przez prywatne osoby jest nielegalne.

Złapane aligatory zostaną poddane kwarantannie, po czym wysłane w tę część Stanów Zjednoczonych, gdzie występują w środowisku naturalnym, na przykład na Florydę. Ojczyznę tego gatunku stanowi południe USA. Aligatory mogą osiągać do trzech metrów długości.