Nowo wybrany przewodniczący Senatu Włoch Pietro Grasso postanowił o ponad połowę obniżyć swą pensję. Zamiast 18,6 tysiąca euro będzie otrzymywać 9 tysięcy euro miesięcznie. Wcześniej polityk zapowiadał, że zamierza zmniejszyć swoje zarobki o 30 procent. Wszystko to - jak tłumaczy - by dać przykład innym parlamentarzystom zarabiającym krocie.

Tuż po nominacji Grasso z centrolewicowej Partii Demokratycznej oraz przewodnicząca Izby Deputowanych Laura Boldrini, wybrana z listy postkomunistów, zapowiadali, że zredukują swe parlamentarne uposażenia o jedną trzecią. Jak wyjaśnili, wszystko po to, by dać przykład wszystkim parlamentarzystom, zarabiającym ponad 10 tysięcy euro miesięcznie.

Grasso ogłosił jednak, że jeszcze bardziej obniży swe zarobki, a także zredukuje inne wydatki i przysługującą mu ochronę. Polityk przyznaną mu eskortę uznał za "bolesną konieczność", a nie przywilej.

Sprawa wysokich pensji deputowanych i senatorów oraz ogromnych kosztów polityki jest od dawna tematem gorących dyskusji we Włoszech. W związku z kryzysem i programem oszczędności, realizowanym w ramach uzdrawiania finansów publicznych, uposażenia te zostały zmniejszone, ale redukcje te opinia publiczna uważa za niewystarczające.

Apele o większą skromność klasy politycznej nasiliły się, gdy na jaw wyszły liczne skandale finansowe w kilku partiach, gdzie dochodziło do masowego sprzeniewierzenia środków z budżetu państwa na cele prywatne polityków.