Polityczne trzęsienie ziemi we Francji. Według wstępnych informacji, opozycyjna francuska Partia Socjalistyczna wygrała wybory do Senatu. To pierwszy taki przypadek od chwili wejścia w życie konstytucji V Republiki w 1958 roku. Wynik ten jest ciosem dla prawicowego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

Te rezultaty nie zostały jeszcze ogłoszone oficjalnie, ale wszystko wskazuje na to, że triumf lewicowej opozycji jest już przesądzony. Ma to nie tylko wymiar symboliczny. W praktyce, zdominowany przez opozycję Senat, będzie prawdopodobnie blokował przyjęcie przez parlament ważnych reform, które zapowiedział Nicolas Sarkozy.

Można się na przykład spodziewać, że do francuskiej konstytucji nie zostanie wpisany obowiązek dążenia do równowagi budżetowej, choć obecny prezydent i kanclerz Niemiec Angela Merkel chcieli, aby zrobiły to wszystkie kraje strefy euro.

We Francji senatorów nie wybierają obywatele, ale kolegium, które składa się z posłów i przedstawicieli samorządów. Zdaniem większości komentatorów, powodem tego historycznego zwycięstwa lewicowej opozycji jest duży spadek popularności prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.

Te wybory były najważniejszym testem przed przyszłorocznym wyścigiem do Pałacu Elizejskiego.