Dwoje działaczy Greenpeace zostało zatrzymanych przez straż graniczną Rosji po tym, gdy wspięli się na należącą do koncernu Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja na Morzu Peczorskim i przywiązali się do niej linami. Rzecznik prasowy polskiego oddziału organizacji Jacek Winiarski poinformował, że wśród załogi statku Greenpeace jest Polak - aktywista z Gdańska.

Rosyjscy pogranicznicy, próbując udaremnić akcję, oddali 11 strzałów ostrzegawczych w kierunku statku "Arctic Sunrise", którym przypłynęli ekolodzy. Zagrozili też otwarciem ognia do jednostki, jeśli ta nie odpłynie. Greenpeace zarzucił straży granicznej nieproporcjonalne użycie siły.

W zamyśle organizacji akcja miała być pokojowym protestem zmierzającym do powstrzymania rosyjskiego giganta paliwowego przed eksploatacją zasobów ropy w Arktyce.

Zatrzymani to obywatele Szwajcarii i Finlandii. Według radia Echo Moskwy Finka mogła zostać ranna.

Rosyjska koordynatorka projektu arktycznego Greenpeace Jewgienija Bielikowa przekazała, że w akcji na platformie w pobliżu północno-wschodniego wybrzeża Rosji uczestniczyło sześcioro działaczy organizacji.

Koordynator całej Kampanii "Arctic Oil" w Greenpeace International Ben Ayliffe oświadczył, że użycie takiej przemocy wobec pokojowego protestu jest całkowicie nieproporcjonalne, nieuzasadnione i nie powinno się w ogóle zdarzyć.

To absurd. Jest oczywiste, że firmy paliwowe korzystają ze specjalnej ochrony władz rosyjskich, które wydają się o wiele bardziej zainteresowane uciszaniem pokojowych protestów niż chronieniem Arktyki przed zakusami takich koncernów jak Gazprom - oznajmił.

Zatrzymani działacze są na pokładzie okrętu straży granicznej, gdzie zapewniono im niezbędne warunki pobytu - podały służby informacyjne rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.

Greenpeace wydał komunikat, w którym oznajmia, że Gazprom zamierza rozpocząć produkcję na platformie Prirazłomnaja w pierwszym kwartale 2014 roku, co stanowi ryzyko wystąpienia plamy ropy w strefie trzech rezerwatów naturalnych, chronionych według rosyjskiego prawa.

Greenpeace już rok temu przeprowadził akcję na platformie Prirazłomnaja, by zaprotestować przeciwko jej działalności w Arktyce. Zdaniem działaczy ewentualny wyciek ropy w tym miejscu miałby katastrofalne skutki dla środowiska naturalnego w regionie. Wiercenia tam powinny być zakazane, przynajmniej do czasu, aż Gazprom opracuje przekonujący plan likwidacji skutków ewentualnego wycieku - postuluje Greenpeace.

Ponadto organizacja oskarża także koncerny zachodnie o to, że działają w Rosji, by korzystać z mniej rygorystycznych niż w ich własnych krajach przepisów dotyczących ochrony środowiska.

Ze względu na ekstremalne warunki pogodowe w Arktyce - niskie temperatury, sztormy i góry lodowe - naukowcy oceniają prawdopodobieństwo wypadku i wycieku jako bardzo wysokie, a skutki takiej katastrofy jako o wiele cięższe do usunięcia niż w przypadku wycieku na platformie BP w Zatoce Meksykańskiej w 2010 roku.

Dla Rosji podbój Arktyki jest celem strategicznym. Złoże, na którym znajduje się Prirazłomnaja, oceniane jest na 526 mln baryłek ropy. Jego eksploatacja ma duże znaczenie dla Rosji, walczącej o utrzymanie się w czołówce światowych producentów ropy naftowej.