Polscy turyści, którzy utknęli na lotnisku w egipskim Marsa Alam nad Morzem Czerwonym, opuścili już terminal. Około dwustu podróżnych koczowało tam przez kilka godzin. Powodem zamieszania był protest Beduinów, którzy blokowali dojazd do portu. Informację o sytuacji naszych rodaków dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.

Według informacji polskiego MSZ protest już się zakończył i sytuacja powinna wracać do normy. Około godziny 10 rano polskiego czasu zakończyły się trwające ok. 3 godzin negocjacje między władzami egipskimi a grupami Beduinów, którzy od późnego wieczora blokowali lotnisko Marsa Alam. Konsulowie w Egipcie mają informacje, że w tej chwili rezydenci biur podróży mogli dojechać na lotnisko i zaczęli transport Polaków do hoteli - powiedział rzecznik MSZ Marcin Bosacki.

Wcześniej przez kilka godzin około 200 pasażerów bez żadnej informacji czekało w terminali portu w Marsa Alam. Z ambasadą kontaktowałem się o godzinie 2. Tak naprawdę to po tej rozmowie wyprowadzili nas z samolotu, bo siedzieliśmy prawie półtorej godziny w samolocie. Później nam dali śniadanie i tak naprawdę nadal bez informacji. Nie wiemy zupełnie nic. Nikt nie interweniuje, nikt się nie pojawił. 200 osób siedzi i po prostu czeka - mówił nam rano jeden z pasażerów, który miał nadzieję na spokojny początek wakacji nad Morzem Czerwonym. Po sześciu godzinach oczekiwania dostaliśmy śniadanie i to była jedyna informacja, którą ktokolwiek nam przekazał. My nie wiemy kompletnie nic. Nie jesteśmy o niczym informowani - dodała inna pasażerka samolotu, który wylądował w nocy w Marsa Alam.

Beduini zablokowali dojazd do lotniska

Według polskiego MSZ powodem zamieszania na lotnisku był protest grupy Beduinów, którzy od wczorajszego wieczora blokowali drogę dojazdową na lotnisko. Protestujący domagali się przekazywania im większych pieniędzy - zysków pochodzących z turystyki. Rzecznik naszego MSZ Bartosz Bosacki tłumaczył w rozmowie z reporterem RMF FM, że jedyne co służby konsularne mogą w tej chwili zrobić to apele do władz - również lotniskowych - by zapewniły turystom jak najlepsze warunki egzystencji. Uspokajał jednocześnie, że choć sytuacja jest dla turystów niezwykle uciążliwa to ich bezpieczeństwo wydaje się niezagrożone.

W egipskiej pułapce w Marsa Alam utknęła także dziennikarka RMF FM Katarzyna Sobiechowska-Szuchta. Wczoraj o godzinie 1:44 miałam mieć samolot z Marsa Alam do Polski. Około północy dojechaliśmy na lotnisko i okazało się, że jedyna droga, tuż przed samymi bramkami, jest zablokowana przez Beduinów uzbrojonych w karabiny - mówiła reporterka RMF FM w rozmowie telefonicznej.

"Beduini na przyczepach, uzbrojeni w karabiny, krzyczący, że nikogo nie przepuszczą i policja, która próbuje z nimi negocjować" - tak według relacji naszej dziennikarki wyglądał protest w pobliżu lotniska. Beduini w stosunku do nas nie byli agresywni. Przewodnik wyszedł do nich, okazało się, że jest dosyć niebezpiecznie i wycofaliśmy się - dodała nasza dziennikarka.

Więcej pospolitej przestępczości

Zdaniem byłego ambasadora Polski w Egipcie Jana Natkańskiego, sytuacja, do jakiej doszło na lotnisku w Marsa Alam, to swoisty znak czasów po rewolucji antymubarakowskiej. Dyplomata podkreśla, że przed upadkiem reżimu coś takiego byłoby nie do pomyślenia. Dodaje jednocześnie, że to niejedyny taki incydent w Egipcie w ostatnim czasie. Niedawno doszło także do kilku porwań turystów. Jedno i drugie Natkański wiąże z pogorszeniem bezpieczeństwa wewnątrz Egiptu.

Jednym z elementów sytuacji wewnętrznej po obaleniu prezydenta Mubaraka jest zwiększenie pospolitej przestępczości. Podczas rewolucji na wolność wydostało się kilkanaście tysięcy więźniów. Rozeszły się również duże ilości broni - mówi ambasador. Dodaje, że sytuację w kraju pogarsza całkowita dezorganizacja policji, która - jako jedno z narzędzi upadłego reżimu - jest dziś reformowana i mocno osłabiona.

Blokady jako środek nacisku

O tym, że do blokad na terenie Egiptu dochodzi coraz częściej, mówił naszemu reporterowi także Stanisław Guliński, polski konsul w Hurgadzie.

Bardzo często dochodzi do blokad dróg, linii kolejowych, nawet linii metra. Zdarzają się także blokady po wyłączeniu prądu w danej miejscowości: wtedy jej mieszkańcy momentalnie wylegają na ulice, blokują ruch i domagają się przywrócenia zasilania. Do zablokowania lotniska w Egipcie doszło po raz pierwszy - wyjaśnił Guliński. Zdaniem konsula, do tego rodzaju sytuacji dochodzi dlatego, że ludzie - po latach twardych rządów - mają świadomość, że teraz więcej im wolno. Policja boi się reagować. Dodatkowo, na to nałożył się konflikt lokalny między beduińskim plemieniem Ababda, a przedstawicielami władzy. Beduini mają pewną specyficzną cechę - lubią chomikować różne rzeczy na czarną godzinę. Dotyczy to także paliwa, z którym aktualnie w Egipcie są spore problemy. Benzyny nie wolno obecnie tankować do kanistrów, a Beduini przyjechali z takimi właśnie pojemnikami i koniecznie chcieli zatankować. Z tego wywiązała się sprzeczka, która zakończyła się blokadą. - tłumaczył Guliński.

W każdej chwili możesz wysłać nam informację, zdjęcia lub film na Gorącą Linię RMF FM.

1. Wyślij informację SMS-em lub zdjęcia MMS-em na numer Gorącej Linii:


600 700 800

2. Możesz też wysłać zdjęcia i filmy e-mailem:


fakty@rmf.fm

3. Możesz skorzystać ze specjalnego formularza.