Dramatyczne doniesienia z Birmy. W ostatnich tygodniach całkowicie spalonych zostało co najmniej 200 wiosek zamieszkanych przez muzułmańską mniejszość Rohingja - ogłosiła organizacja Human Rights Watch. Wstrząsające rezultaty konfliktu pomiędzy buddystami a muzułmanami pokazują upublicznione właśnie zdjęcia satelitarne.

Rohingja (stanowiący niewiele ponad 2 proc. mieszkańców Birmy) od kilkudziesięciu lat są dyskryminowani przez buddyjską większość w Birmie. Rząd nie uznaje ich za grupę etniczną, a jedynie za imigrantów z Bengalu. Z tego powodu nie mają m.in. dokumentów. Niektórzy mnisi uważają ich za "tykające bomby", którym zależy na spiskowaniu przeciwko buddystom i planowaniu ataków terrorystycznych.

Wiele lat dyskryminacji doprowadziło do zaostrzenia konfliktu. W sierpniu grupa muzułmańskich bojowników zaatakowała policyjny posterunek w prowincji Rakhine. W odwecie birmańska armia i buddyjskie bojówki rozpoczęły brutalną operację wymierzoną w mniejszość.

Human Rights Watch na podstawie zdjęć satelitarnych wyliczyło, że co najmniej 200 wiosek Rohingja zostało całkowicie spalonych.

ONZ twierdzi, że birmańska operacja wymierzona w muzułmanów to "podręcznikowy przykład ludobójstwa".

Ostatnie tygodnie konfliktu w Birmie doprowadziły do exodusu ponad 400 tysięcy Rohingja. Muzułmanie uciekli do pobliskiego Bangladeszu. Wylicza się, że aż 240 tysięcy uciekinierów to dzieci.

Oficjalnie birmańska armia twierdzi, że prowadzi operację przeciwko terrorystom i ochraniającą cywili. Rohingja, którzy uciekli z kraju, utrzymują, że wojsko pali ich wioski i zabija członków muzułmańskiej mniejszości.

Przywódczyni Birmy i laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi potępiła "łamanie praw człowieka i bezprawną przemoc", jednak nie odniosła się do oskarżeń, jakoby wojsko prowadziło czystki na muzułmanach.