Gwałtowne protesty wybuchły w libańskim Trypolisie. Demonstracje wywołał upadek narodowej waluty i spowodowany przezeń gwałtowny wzrost cen żywności. Protestujący podpalali banki.

Załamanie funta libańskiego oraz rosnąca inflacja i bezrobocie potęgują trudności w Libanie, który od października przeżywa głęboki kryzys finansowy. Ograniczenia narzucone w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się koronawirusa zaostrzyły tylko istniejące problemy gospodarcze.

W nocy z poniedziałku na wtorek protestujący w Trypolisie na północy kraju podpalili kilka banków i pojazd wojskowy. Żołnierze odpowiedzieli strzałami w powietrze, gazem łzawiącym i gumowymi kulami.

W zamieszkach zginął 27-letni właściciel warsztatu motocyklowego. We wtorek setki Libańczyków wzięło udział w jego pogrzebie.

Protestujący podpalili dwa komercyjne banki, rozbili też ich elewacje i kilka bankomatów, co skłoniło armię do ponownego rozmieszczenia się na głównej ulicy handlowej.

Trypolis, od dawna borykający chronicznym ubóstwem i bezrobociem, był miejscem wielkich protestów przeciwko elicie rządzącej Libanem podczas ogólnokrajowych demonstracji, które wybuchły w październiku ubiegłego roku. Fala protestów zmusiła 29 października do rezygnacji rząd premiera Saada Haririego.

Demonstranci oskarżali rządzących o "dojenie kraju" przy pomocy sieci powiązań towarzysko-biznesowych, wskazując, że państwem rządzą ci sami ludzie od czasów wojny domowej z lat 1975-1990.