Po rosyjskiej stolicy grasuje piroman. Jego ofiarą padło już kilkadziesiąt samochodów. Na nogi postawiono milicję, ale ta otwarcie przyznaje, że jest bezradna. Władze uspokajają; nie każdy spalony samochód jest dziełem podpalacza. Powołują się na statystykę, że rocznie w Moskwie kilkaset samochodów płonie z różnych powodów. Jednak ludzie wiedzą swoje.

Teorii jest wiele. Jedna z nich mówi, że podpalaczem jest bezdomny. Trudno zrozumieć co on chce osiągnąć - mówi korespondentowi RMF FM mieszkaniec Moskwy. Myślę, że to organizują firmy ubezpieczeniowe - uważa z kolei wyznawczyni teorii o „złych kapitalistach”:

W każdym razie przerażeni mieszkańcy organizują nocne patrole, a w wielu mieszkaniach po zmroku nie gaśnie światło. Na razie w ręce milicji wpadło zaledwie paru podrostków. Naśladowców piromana, którzy pragnęli trafić na czołówki gazet.